Horyzonty bankowości 2012: Finansowe progi

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.04.2012.foto.063.a.150xOperacje LTRO Europejskiego Banku Centralnego obrazowo można porównać do powodzi, która wypełniła wyschnięte koryto rzeki, zakrywając wszystkie mielizny czy przeszkody powstrzymujące żeglugę na niej. Każdy jednak potop ma to do siebie, że wcześniej czy później wody opadają, odsłaniając znów niebezpieczne miejsca. Pamiętajmy jednak, że nie zawsze muszą być akurat tam, gdzie poprzednio...

Jerzy Bródniewicz

Rwąca woda, gdy nie jest w stanie ich usunąć, omija je i one jako pierwsze wyłonią się, gdy rzeka zacznie opadać.

Na początek zapomnijmy o EBC

– Jeśli na potrzeby naszej analizy zapomnimy teraz o posunięciach EBC, polegających na zasilaniu w płynność europejskiego systemu finansowego, a pośrednio także i wielu europejskich rządów, to mielibyśmy dziś do czynienia z dużo trudniejszą sytuacją – mówi Andrzej Halesiak, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao S.A. (chociażby tych związanych z wymogiem Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego uzupełnienia luki kapitałowej do 30 czerwca br.) znalazłaby się pod dodatkową presją związaną z problemami z refinansowaniem zapadającego zadłużenia. Znacznie wzrosłaby wówczas presja na wycofywanie zagranicznego finansowania polskich banków.

Tym bardziej że w drugiej połowie 2011 r. mieliśmy prawdziwy wysyp obniżek ratingów państw i grup bankowych – zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Unii Europejskiej. Warto pamiętać, że średnio 60 proc. pasywów zachodnioeuropejskie banki pozyskują na rynku hurtowym. Spadek ratingów prowadził w sumie do wzrostu kosztów pozyskiwania pieniądza przez zagraniczne banki matki. Co z polskiej perspektywy mogło oznaczać, że linie kredytowe od zagranicznych właścicieli tracą walor najtańszego źródła finansowania. Te polskie banki, które stanęłyby w obliczu konieczności zwrotu środków zagranicznym właścicielom, musiałyby zapewne szukać alternatywy na polskim rynku depozytowym, podbijając ceny. Po drugie zmuszone by zostały do ograniczenia akcji kredytowej, aby nie powiększać napięć w swoich bilansach.

Czekanie na zadyszkę konkurencji

Spadek aktywności z tej strony byłby zapewne mile powitany przez tę grupę polskich banków, które finansują się głównie na krajowym rynku, mają dużą sieć oddziałów, a co ważniejsze, ich wskaźnik depozyty do kredytów stwarza bezpieczne pole do zwiększenia sprzedaży produktów kredytowych.

Prawdopodobnie z takim scenariuszem mielibyśmy do czynienia teraz, gdyby nie splot różnych wydarzeń i stanowisko UKNF, o czym przypomina Wojciech Kwaśniak w publikowanym w „Horyzontach Bankowości” wywiadzie. Pomijając kwestie rynkowe czy regulacyjne, zapotrzebowanie na linie kredytowe od zagranicznych właścicieli będzie spadać zapewne jeszcze z jednego powodu. Po wprowadzeniu całkowitego niemal zakazu udzielania hipotecznych kredytów walutowych maleje zapotrzebowanie na to źródło finansowania. – Zakładam – mówi Paweł Borys, dyrektor zarządzający w PKO BP – że linie od zagranicznych właścicieli będą stopniowo wycofywane z naszego kraju w tempie spłacania przez klientów walutowych kredytów mieszkaniowych. Skończył się w Polsce model pozyskiwania tanich walut na rynkach zagranicznych i udzielania z tych środków kredytów walutowych, w efekcie czego znacząco pogorszył się wskaźnik kredyty/depozyty całego sektora, osiągając na koniec 2012 r. blisko 113 proc. w porównaniu do około 80 proc. kilka lat temu. Obecnie ponownie liczy się przede wszystkim lokalna baza depozytowa – twierdzi Borys.

Powraca zatem ze wzmożoną siłą pytanie, czym zastąpić ten ubytek w pasywach. Wypada też postawić i drugie pytanie. Jeśli wybierzemy długie pasywa i mniejsze ryzyko systemowe, to o ile więcej jesteśmy gotowi zapłacić (banki, ale także klienci w formie wyższego oprocentowania kredytów) za to poczucie bezpieczeństwa, niż wybierając krótkookresowe finansowanie, ale siłą rzeczy obarczone za to większym ryzykiem systemowym? Na te odpowiedzi zyskaliśmy jednak…

Żeby lokaty terminowe mogły być terminowe

Błażej Kochański ekspert w obszarze ryzyka bankowego, na Wydziale Zarządzania i Ekonomii P olitechniki Gdańskiej przygotowuje doktorat nt. ryzyka systemowego

Wśród wielu sposobów na ograniczenie ryzyka systemowego w polskim systemie bankowym jest jeden, który dotychczas nie do końca był doceniany: stworzenie warunków dla istnienia prawdziwych lokat terminowych.

Gdyby lokaty terminowe mogły być rzeczywiście terminowe, to znaczy nie miały opcji zerwania, systemowe ryzyko płynności mogłoby być istotnie zmniejszone. Taki produkt byłby łatwy do wprowadzenia pod względem informatycznym i organizacyjnym, bezpieczniejszy z punktu widzenia regulatorów czy instytucji ubezpieczających depozyty, byłby też zrozumiały dla klientów detalicznych, którzy z nieufnością podchodzą do obligacji. Jednak istniejące przepisy (kodeks cywilny, prawo bankowe) oraz ich interpretacje sprawiają, że wprowadzenie takiego produktu jest praktycznie niemożliwe.

W systemach bankowych innych państw takie produkty mogą funkcjonować. Co więcej, Bazylea III promuje takie depozyty – w konstrukcji miar płynnościowych prawdziwe lokaty terminowe uzyskują znacznie korzystniejsze wagi nadzorcze zarówno w mierze krótkookresowej (LCR), jak i długookresowej (NSFR). W niektórych przypadkach przebicie jest kilkukrotne. Przy okazji badań wpływu Bazylei III na polski sektor bankowy, warto – za pomocą symulacji – odpowiedzieć sobie na pytanie, jak poprawiłyby się miary płynności, gdyby np. połowa tzw. depozytów terminowych była naprawdę terminowa.

…trochę więcej czasu dzięki EBC

Dwie transze operacji LTRO zanegowały scenariusz przyśpieszonych zmian na polskim rynku, bo blisko 800 banków komercyjnych otrzymało od EBC blisko bilion euro na trzy lata na jeden procent. Gdyby te pieniądze chciały uzyskać na rynku, to wówczas musiałyby się liczyć z kosztem 4-5 proc. Przy tak tanim finansowaniu zagraniczni właściciele nie dość, że stracili zainteresowanie zmniejszeniem linii kredytowych dla polskich spółek zależnych, to niekiedy – w przypadku banków zainteresowanych szybkim zwiększaniem udziałów na polskim rynku – stali się nawet otwarci na sugestie o ich zwiększeniu. Bo mając zapewnione finansowanie na 1 proc., mogą za te same pieniądze zyskać w Polsce 5-6 proc. Trudno zatem oczekiwać, aby przy takiej obfitości środków doszło do wojny depozytowej na polskim rynku w 2012 r. Operacje LTRO oprócz rozwiązania spraw płynności w europejskim sektorze bankowym ułatwiły jego funkcjonowanie dzięki de facto subsydiom. Tylko w przypadku pierwszej transzy ukryte dokapitalizowanie sektora komercyjnego w strefie euro można szacować na 15-20 mld euro – wskazuje Paweł Borys.

Prócz tego akcja EBC zapewne ograniczyła skalę zmian właścicielskich w polskim sektorze bankowym. – Zagraniczne banki matki mogły albo zrezygnować (lub odłożyć) bezpośrednie próby sprzedaży polskich spółek zależnych, albo też uniknąć wsparcia rodzimego państwa, którego ceną byłaby nacjonalizacja i następnie restrukturyzacja związana w wyprzedażą niektórych aktywów. Jak pokazują to przykłady z ostatnich lat, właściciel państwowy wykazuje zwykle tendencje do utrzymania działalności bankowej na rodzimym rynku, jednocześnie wycofując się z innych krajów, często bez względu na rachunek ekonomiczny – podkreśla Andrzej Halesiak.

Dodatkowa płynność

W przypadku polskiego sektora bankowego pośrednie konsekwencje działań EBC na tym się jednak nie kończą. Ich rynkowym efektem był m.in. spadek rentowności papierów skarbowych oraz wzrost notowań złotego. – Warto się tu chwilę zatrzymać nad kursem polskiej waluty, ponieważ jej zachowanie wpływa na sytuację finansową sektora. Zadłużenie z tytułu walutowych kredytów na cele mieszkaniowe można szacować na 170 mld zł, z tego niemal połowę banki finansują za pomocą swapów. Jest to istotna kwestia, ponieważ z uwagi na rozliczanie swapów każda zmiana kursu złotego o 10 proc. zwiększa lub zmniejsza płynność w sektorze w przybliżeniu o 10 mld zł. A ponieważ jesteśmy w fazie umocnienia złotego, to pojawia się dodatkowa płynność z tego tytułu, co przynosi krótkoterminową stabilizację na rynku depozytowym – podkreśla Paweł Borys.

Kolejną bezpośrednią korzyścią dla sektora jest spadek kosztów, które ponoszone są w zagranicznej walucie. – Kolejną bezpośrednią korzyścią dla sektora jest spadek kosztów działalności banków, denominowanych w walucie zagranicznej. W wielu przypadkach ceny wynajmu pomieszczeń biurowych czy powierzchni oddziałów są wyrażane w euro lub w dolarze, podobnie jak koszty niektórych usług, np. abonamenty serwisów finansowych i platform transakcyjnych – zwraca uwagę Andrzej Halesiak. – Można zatem oczekiwać, że presja kosztowa w tym roku będzie nieco łagodniejsza, niż wydawała się w jego pierwszych miesiącach.

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI