Tąpnięcie na rynku pracy? GUS podał dane. Wicepremier Emilewicz: powrót do sytuacji sprzed kryzysu zajmie dwa lata

Tąpnięcie na rynku pracy? GUS podał dane. Wicepremier Emilewicz: powrót do sytuacji sprzed kryzysu zajmie dwa lata
Fot. stock.adobe.com/kanitta
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (w których liczba pracujących przekracza 9 osób) w kwietniu 2020 r. wzrosło o 1,9% r/r, zaś zatrudnienie w przedsiębiorstwach spadło o 2,1% r/r, podał Główny Urząd Statystyczny.
Przeciętne miesięczne #wynagrodzenie (brutto) w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2020 r. wyniosło 5285,01 zł (wzrost o 1,9% r/r) #GUS #statystyki #gospodarka #przedsiębiorstwa #praca #wynagrodzenia #RynekPracy @GUS_STAT

W ujęciu miesięcznym, przeciętne wynagrodzenie spadło o 3,7% i wyniosło 5 285,01 zł. Natomiast zatrudnienie w przedsiębiorstwach w ujęciu miesięcznym spadło o 2,4% i wyniosło 6 258,8 tys. osób, podano w komunikacie.

Czytaj także: Zniekształcone i niekoniecznie bardzo złe dane o rynku pracy >>>

Konsensus rynkowy to 4,5% wzrostu r/r w przypadku płac i 0,5% spadku r/r w przypadku zatrudnienia.

„W kwietniu 2020 r. część podmiotów ograniczyła zatrudnienie, co przełożyło się na spadek przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw o 2,4% w porównaniu z marcem br. i jednocześnie o 2,1% w stosunku do analogicznego okresu ub. roku. Było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów, zakończenia i nie przedłużania umów terminowych (niekiedy z powodu sytuacji epidemiologicznej), a także rozwiązywania umów o pracę z pracownikami. Na spadek przeciętnego zatrudnienia wpływ miało też pobieranie przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych, jak również przebywanie na urlopach bezpłatnych – co w zależności od ogólnej długości ich trwania mogło także zaważyć na sposobie ujmowania tych osób w przeciętnym zatrudnieniu i zarazem w wynagrodzeniach” – czytamy w komunikacie.

Czytaj także: W kwietniu koronawirus zmniejszył zatrudnienie i wynagrodzenia >>>

„W kwietniu w porównaniu z marcem 2020 r. w sektorze przedsiębiorstw odnotowano także spadek przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto, co spowodowane było m.in. wypłaconymi w poprzednim miesiącu nagrodami kwartalnymi, rocznymi oraz premiami uznaniowymi, które obok wynagrodzeń zasadniczych także zaliczane są do składników wynagrodzeń. W kwietniu br. zaobserwowano także zjawisko zmniejszania wynagrodzeń pracowników oraz wypłatę wynagrodzeń postojowych. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w kwietniu 2020 r. wzrosło natomiast w skali roku o 1,9%, jednakże tempo wzrostu było słabsze niż w poprzednich miesiącach r/r.” – czytamy dalej.

Czytaj także: Wyraźne pogorszenie na rynku pracy, liczba nowych ofert w kwietniu spadła aż o 24,4 proc. rdr >>>

Narastająco w okresie czterech miesięcy 2020 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku wzrosło w większości sekcji PKD od 2,5% w sekcji „Górnictwo i wydobywanie” do 11% w sekcji „Administrowanie i działalność wspierająca”, co dało ogółem wzrost w sektorze przedsiębiorstw o 5,6%. Spadek o 3,8% odnotowano w sekcji „Rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo”, podał też GUS.

W kwietniu firmy cięły etaty, nie przedłużały umów terminowych

W kwietniu firmy cięły etaty, nie przedłużały umów terminowych – podał Główny Urząd Statystyczny, opisując dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniu.

W kwietniu przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło o 2,4 proc. w porównaniu z marcem i jednocześnie spadło o 2,1 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2019 roku.

„Było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów, zakończenia i nieprzedłużania umów terminowych (niekiedy z powodu sytuacji epidemiologicznej), a także rozwiązywania umów o pracę z pracownikami. Na spadek przeciętnego zatrudnienia wpływ miało też pobieranie przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych, jak również przebywanie na urlopach bezpłatnych – co w zależności od ogólnej długości ich trwania mogło także zaważyć na sposobie ujmowania tych osób w przeciętnym zatrudnieniu i zarazem w wynagrodzeniach” – napisał GUS.

W kwietniu w porównaniu z marcem 2020 r. w sektorze przedsiębiorstw odnotowano także spadek przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto.

„Spowodowane było m.in. wypłaconymi w poprzednim miesiącu nagrodami kwartalnymi, rocznymi oraz premiami uznaniowymi, które obok wynagrodzeń zasadniczych także zaliczane są do składników

wynagrodzeń. W kwietniu zaobserwowano także zjawisko zmniejszania wynagrodzeń pracowników oraz wypłatę wynagrodzeń postojowych” – napisano.

Emilewicz: odsetek bezrobotnych będzie wyższy

Powrót rynku pracy do sytuacji sprzed kryzysu zajmie 2 lata – powiedziała w trakcie konferencji prasowej wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.

„Oczywiście wiemy, że ten odsetek (bezrobotnych) będzie wyższy. Rekordowo dobra sytuacja (na rynku pracy), którą mieliśmy na koniec ubiegłego roku, na początku tego roku, będziemy do niej wracać pewnie przez najbliższe 2 lata” – powiedziała Emilewicz.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg powiedziała w środę, że na koniec roku w Polsce może być ok. 1,3-1,4 mln bezrobotnych.

Według szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki społecznej w kwietniu stopa bezrobocia wzrosła do 5,7 proc. z 5,4 proc. w kwietniu.

Wyraźnie słabsze dane o zatrudnieniu mogą wynikać ze zmniejszania wymiaru etatów, nie ich likwidacji

Kwietniowe, wyraźnie słabsze od konsensusu, dane o zatrudnieniu mogą sugerować, że pracodawcy masowo zmniejszają wymiar etatów – oceniają ekonomiści. Ich zdaniem, raczej nie mamy jeszcze do czynienia z trwałą likwidacją miejsc pracy na dużą skalę.

Marta Petka-Zagajewska, PKO BP:

Dane w porównaniu z konsensusem wypadają bardzo słabo, ale myślę, że ich wymowa jest trochę inna niż może to sugerować pierwsze wrażenie. Czytając komunikat GUS trzeba zwrócić uwagę, że spadek zatrudnienia wynika m. in. ze zmniejszania wymiaru etatów. To jest element jednego z rozwiązań tarczy, który ma przeciwdziałać wzrostowi bezrobocia.

Wydaje się, że z tych 153 tys. etatów, które ubyły w gospodarce, zdecydowana większość odzwierciedla to, że kilkaset tysięcy pracowników jest objętych tym rozwiązaniem i ich etaty zostały zmniejszone.

Paradoksalnie więc te dzisiejsze dane o zatrudnieniu nie sugerują, że czeka nas silny wzrost bezrobocia, tylko raczej potwierdzają, że firmy starają się chomikować pracowników na czas kryzysu m. in. poprzez obniżenie ich czasu pracy, a także poprzez obniżanie kosztów pracy, czyli redukcję wynagrodzenia.

Dane o płacach częściowo są odzwierciedleniem obniżonych etatów, które według naszego szacunku obniżyły dynamikę wynagrodzeń o ok. 2 pkt. proc. One też sugerują, że elastyczność płac w dół może być większa niż nam się wydawało, co paradoksalnie zwiększa szansę, że etaty w skali całej gospodarki uda się w dużym stopniu uchronić.

Aleksandra Świątkowska, BOŚ:

Dużo wskazuje na to, że te dane nie oznaczają na taką skalę likwidacji miejsc pracy, tylko bardziej są efektem działań typu tarcza, zasiłki. Te dane są oparte o dane o umowach o pracę. Oczywiście mamy bezprecedensową skalę spowolnienia, decyzje o zwolnieniach przebiegają szybciej. Nie mniej jednak, rozwiązanie umowy o pracę zajmuje więcej czasu, a tu mamy dostosowanie z miesiąca na miesiąc. Oczywiście cześć z tego to wygasające umowy, nieprzedłużanie ich.

Jeśli chodzi o dane dot. zatrudnienia to one są podawane w przeliczeniu na pełny etat. Czyli, jeśli mamy na dużą skalę ograniczenie etatyzacji, a w tym kierunku szły narzędzia jeśli chodzi np. o tarczę – czyli spada wymiar czasu pracy, i analogicznie wynagrodzenia, to to bardzo zaważa na zatrudnieniu. To wciąż jest negatywne, ale nie oznacza, że na taką skalę spadła nam liczba miejsc pracy. Jak jest w rzeczywistości będziemy wiedzieć za kilka dni, jak sobie porównany liczbę pracujących z danymi o zatrudnieniu.

Cały czas działają zasiłki opiekuńcze, postojowe, bezpłatne urlopy. To wszystko powoduje takie „metodologiczne” spadki zatrudnienia. Daje to szansę na to, że jeszcze nie mamy trwale do czynienia z taką skalą likwidacją miejsc pracy, jak może się wydawać.

Bank Pekao:

Kwiecień przyniósł bezprecedensowe tąpnięcie na rynku pracy – zatrudnienie spadło aż o ok. 150 tys., czyli prawie tyle co w ciągu całego kryzysu 2008/2009. Równocześnie bardzo mocny zjazd w dół dynamiki płac pokazuje, że firmy istotnie redukują wynagrodzenia.

Monika Kurtek, Bank Pocztowy:

Po kilku latach wzrostu kwiecień br. przyniósł spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Jest to pierwsza ujemna dynamika roczna zatrudnienia od października 2013 r. i jednocześnie najsłabsza od lipca 2009 r. Kwiecień br. był niewątpliwie najgorszym miesiącem dla polskiej gospodarki od początku transformacji, nigdy bowiem po 1990 r. nie mieliśmy do czynienia z niemal całkowitym jej zamrożeniem.

Lockdown wymusił na wielu przedsiębiorstwach natychmiastowe wstrzymanie produkcji, bądź jej ograniczenie, przez relatywnie długi czas, co musiało niestety odbić się na statystykach dotyczących i zatrudnienia, i płac. Jak wskazuje GUS firmy m.in. zmniejszały wymiar etatów, kończyły i nie przedłużały umów terminowych, a także rozwiązywały umowy o pracę z pracownikami. W firmach zatrudniających powyżej 9 osób ubyło w kwietniu w związku z tym aż 153 tys. etatów. Jest to bardzo gwałtowny i absolutnie rekordowy miesięczny spadek etatów.

Niestety kolejne miesiące mogą nie być pod tym względem dużo lepsze. Po pierwsze bowiem tarcze antykryzysowe i finansowe, które niewątpliwie „ratują” przynajmniej część miejsc pracy, są póki co adresowane do mikro, małych i średnich firm. Duże firmy na pomoc finansową wciąż czekają. Po drugie natomiast, „odmrażanie” gospodarki „odsłania” tzw. „nową normalność” i znacznie mniejszy popyt na niektóre kategorie dóbr, co także ostatecznie będzie prowadzić do redukcji zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Będzie to coraz bardziej widoczne w rosnącej stopie bezrobocia, która wg moich prognoz na koniec roku znajdzie się w okolicach 8,5 proc. Jednocześnie topniejące dochody gospodarstw domowych (płace także ostro hamują), przy relatywnie wysokiej inflacji, redukować będą mocno popyt konsumpcyjny. Już w kwietniu br., po raz pierwszy od marca 2013 r., realny fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw spadł o 3,5 proc. rdr, a przed nami kolejne znacznie głębsze jego spadki.

Bank Millennium:

Dane potwierdzają silny spadek popytu na pracę w wyniku pandemii COVID-19, co może być częściowo efektem ograniczania czasu pracy zatrudnionych obecnie pracowników, a nie samych zwolnień. Odzwierciedla to także wyhamowanie wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw do 1,9 proc. rdr z 6,3 proc. rdr, tj. był najwolniejszy od niemal 6 lat. Również dane o wynagrodzeniach mogą znajdować się pod wpływem zmniejszenia wymiaru pracy.

Dane wskazują na silne załamanie rynku pracy w kwietniu. Nie znamy dokładnej struktury zmniejszenia liczby pełnych etatów (podział na zwolnienia, redukcję etatu, osoby na urlopach bezpłatnych) ani rozbicia ze względu na branże. Z tego względu bardzo trudno jest określić scenariusz na przyszłość, w tym w szczególności, na ile trwałe jest odnotowane w marcu i kwietniu pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Naszym zdaniem dla lepszej oceny jego kondycji musimy poczekać na dane np. za czerwiec, w którym prawdopodobnie zdecydowana większość obostrzeń zostanie już zniesiona.

Źródło: ISBnews, PAP BIZNES