Ekonomiści o zatrzymaniu likwidacji OFE

Ekonomiści o zatrzymaniu likwidacji OFE
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
O wstrzymaniu reformy OFE i przesunięciu jej na późniejszy termin powiedział na posiedzeniu podkomisji sejmowej wiceminister finansów Tomasz Robaczyński. Poprosiliśmy ekonomistów o komentarz do tej informacji.

#AdamCzerniak: #LikwidacjaOFE w tej chwili oznaczałyby mniejsze oszczędności emerytalne Polaków, którzy poddani byliby takim zmianom @PolitykaInsight @_IGTE @GPW_WSExchange

Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych

Wiadomo, co się działo na parkiecie GPW w ostatnim okresie. Zanotowano w nim spadki indeksów o 40% z i tak już niskiego poziomu, na jakim się znajdowały. Dotyczyło to też indeksu WIG20, który nawet lepiej się zachowywał w stosunku do pozostałych.

To spowodowało, że rząd obawiał się, że dużo większa, niż oczekiwano wcześniej, część Polaków wybierze ZUS, a nie nowe IKE, czyli nowe fundusze emerytalne, które miały powstać.

Obecnie przy wprowadzeniu reformy pojawiłyby się dwa problemy. Jeden to taki, że opłata przekształcenia byłaby dużo mniejsza od oczekiwanej.

Drugi, że do FRD (Funduszu Rezerwy Demograficznej) trafiłoby bardzo dużo akcji spółek z GPW, bo jeśli klienci wybierają ZUS, to na ich rachunek zapisuje się wartość, ale akcje trafiają do FRD.

To mogłoby „wystraszyć” Giełdę i doprowadzić do dalszych potężnych spadków indeksów. Dlatego moim zdaniem lepiej się teraz wstrzymać z reformą OFE i poczekać na lepszy czas na jej wprowadzenie.

Czytaj także: Ministerstwo Finansów: reforma w OFE zostanie wstrzymana

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers

W chwili, gdy reforma się oddala, to część pieniędzy z tzw. suwaka wpływa do ZUS-u, chociaż z drugiej strony nie odkłada się w czasie opłata przekształceniowa, która miała zasilić budżet.

Rząd zapewne uznał, że skoro i tak sytuacja budżetowa jest diametralnie inna, niż sądzono na początku roku, to nie będzie to miało tak dużego znaczenia i lepiej pieniądze te przełożyć na kolejne lata.

Z punktu widzenia rynku nie jest to wcale dobra informacja, bo wydaje się, że rynek chciał mieć jasność, w jakim miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o system emerytalny. Niepewność miała duży wpływ na GPW w ostatnich latach i nie był to wpływ pozytywny.

Raczej od kilku lat system emerytalny drenował kapitał GPW i był jednym z powodów, dla których na naszym rynku nie działo się najlepiej, szczególnie w porównaniu do zagranicy.

Zmiana tej sytuacji, jakkolwiek miałaby ona wyglądać, byłoby lepszym scenariuszem niż niepewność co do tego, jak przepływy te będą wyglądały i nie ciążyłoby to rynkowi.

Robiliśmy symulacje, co działoby się z akcjami przenoszonymi do IKE i wydaje się, że mimo wszystko zmiana ta byłaby dla Giełdy w efekcie korzystna. Ponieważ i tak będzie ona miała miejsce, a do czasu wprowadzenia reformy mamy tzw. suwak, który sprawia, że aktywa osób zbliżających się do okresu emerytalnego są stopniowo przesuwane z akcji do obligacji.

Czytaj także: Koronawirus mocno uderzył w oszczędności Polaków w OFE

Dr Adam Czerniak, główny ekonomista Polityka Insight

Jeśli chodzi o rynki kapitałowe, to wpływ na nie wstrzymania reformy OFE jest dobry, bo sprawiłaby ona dodatkowe zamieszanie. Trzeba byłoby wycenić akcje, a część z nich sprzedać w przypadku osób, które nie przenosiłyby tych środków na indywidualne konta tylko do ZUS-u.

Wiązałoby się to ze stratami zarówno od strony klientów, którzy przy obecnej bessie na Giełdzie na takim przeniesieniu aktywów mogliby stracić, jak i dla samej Giełdy, która mogłaby też ucierpieć na dodatkowo wzmożonej niepewności.

Moim zdaniem, decyzja o przesunięciu zmian w OFE na kolejne lata jest bardzo dobrą decyzją. To też dobry krok, jeśli chodzi o osoby odkładające na emeryturę, bo mieliśmy do czynienia z bardzo silnymi spadkami cen akcji wywołanymi skutkami epidemii.

Obecnie na GPW wyceny są dużo niższe niż mogłyby to być w średnim lub dłuższym okresie. W rezultacie wycofywanie się z Giełdy w tym momencie, a z taką decyzją mielibyśmy do czynienia, gdyby pieniądze nie trafiły na subkonta, tylko byłyby przenoszone do ZUS-u, to oznaczałoby wycofanie ich po bardzo niskich kwotach wyceny aktywów, czyli ze stratą.

Likwidacja OFE w tej chwili oznaczałyby mniejsze oszczędności emerytalne Polaków, którzy poddani byliby takim zmianom.

Jeśli chodzi o tzw. suwak, który sam w sobie nie jest rozwiązaniem dobrym, to jednak trzeba pamiętać, że był on już przed kryzysem i jest przez cały czas utrzymywany. W rezultacie powoduje stopniowe wycofywanie pieniędzy z Giełdy, jednak obecnie w mniejszej nieco skali niż w latach ubiegłych.

W tej chwili jest on przynajmniej częściowo niwelowany projekcją napływu środków w ramach PPK.

Moim zdaniem, reforma mogłaby ruszyć w chwili, w której wyjdziemy z obostrzeń wprowadzonych w kraju i w czasie, w którym będzie trzeba łatać budżet w związku ze wzmożonymi wydatkami czynionymi obecnie. Kiedy to będzie? Trudno powiedzieć.

Jednak, jeśli we wrześniu gospodarka zostałaby całkowicie odblokowana i nie byłoby ryzyka nawrotu pandemii w sezonie jesienno-zimowym, to wtedy od 1 stycznia 2021 r. takie rozwiązanie mogłoby wejść w życie.

Czytaj także: KNF: średnia ważona stopa zwrotu OFE za ostatnie trzy lata wyniosła -25,141 proc.

Źródło: aleBank.pl