Dziesiąta podwyżka stóp procentowych; RPP nie zdradza, czy ostatnia

Dziesiąta podwyżka stóp procentowych; RPP nie zdradza, czy ostatnia
Bartosz Sawicki. Źródło: Cinkciarz.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Zarówno w maju i w czerwcu Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe o 75 punktów bazowych. W lipcu podniosła koszt pieniądza o 50 pb. Po dziesiątej od października podwyżce stopa referencyjna NBP będzie wynosić 6,5 proc. Poprzedni raz tak wysokie pułapy osiągała w 2004 roku. Czy to koniec ruchów Narodowego Banku Polskiego?

– Władze monetarne miały twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony inflacja jest najwyższa od ćwierćwiecza i nikt nie zaryzykuje tezy, że jej szczyt już minął. Z drugiej strony, zmalało nieco ryzyko utrwalenia się silnej presji cenowej: gospodarka jest w trakcie ostrego hamowania, na rynkach finansowych rządzi strach przed recesją w Europie, a duża część surowców, w tym ropa naftowa, wyraźnie tanieje. Najwyraźniej przeważył ten drugi czynnik – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Czytaj także: RPP zdecydowała o kolejnej podwyżce stóp procentowych; mniejszej niż przewidywano >>>

Koniec cyklu podwyżek może być bliski

Zbliżamy się do końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Nie można wręcz wykluczyć, że dzisiejszy ruch okaże się ostatnim. W komunikacie po posiedzeniu próżno jednak szukać takich deklaracji. Być może jest to ukłon w kierunku złotego, który ostatnio znajdował się w poważnych tarapatach. W dwa tygodnie dolar podrożał o przeszło 7 proc., a jego kurs naruszył 4,70 zł, zbliżając się do historycznych rekordów sprzed ponad 20 lat. Kurs euro poszybował do 4,80 zł, a franka w kierunku 4,85 zł. Przetasowania te oznaczają, że widmo kryzysu energetycznego i głębokiej recesji uderza we wspólną walutę, która najpierw zrównała się wartością z frankiem, a teraz zagraża jej podobny scenariusz w relacji do dolara. Wraz z wartością euro pikuje wycena walut naszego regionu.

– Bardziej zdecydowana podwyżka, np. trzeci kolejny ruch o 75 punktów bazowych, mógłby pełnić rolę parasola ochronnego dla naszej waluty, ograniczającego jej wrażliwość na zewnętrzne przetasowania. W tej chwili przez rynki przechodzi tsunami, a złoty pozostaje bez wydatnego wsparcia polityki pieniężnej. W takich warunkach nie można liczyć na jego umocnienie. Więcej światła na zamiary władz monetarnych powinna rzucić zaplanowana na 15:00 w piątek konferencja prasowa prezesa NBP. Sytuację polskiej waluty ratuje jedynie brak deklaracji, że cykl dobiegł końca – podkreśla Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.

W szerszym horyzoncie złoty powinien być nieco mocniejszy. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że na koniec września za euro zapłacimy około 4,60 zł, ale dopóki inwestorami rządzi strach, to trudno oczekiwać, by złoty przyciągał kapitał. Cezurą może stać się minięcie przez inflację szczytu lub złagodzenie tonu przez Rezerwę Federalną, która przoduje w zdecydowanej walce z inflacją w gronie najważniejszych banków centralnych.

Gwałtowny wzrost rat kredytów

Z punktu widzenia kredytobiorców należy ocenić, że okres najgwałtowniejszego wzrostu rat kredytów dobiegł końca. Wskaźniki WIBOR 3M i 6M, będące punktem odniesienia do wyliczania ich oprocentowania, z wyprzedzeniem odzwierciedlają kroki banku centralnego i najmocniej podnosiły się wiosną. W ostatnim miesiącu ścieżka ich wzrostu miała już zdecydowanie mniej stromy przebieg, ale najważniejsze dla budżetów gospodarstw domowych stawki przekroczyły 7,0 proc. Jeśli po wakacjach cykl będzie kontynuowany, to jednorazowa skala podwyżek zdecydowanie nie powinna przekraczać 50 punktów bazowych.

Spodziewamy się, że cykl podwyżek może zakończyć się na pułapie około 7,5 proc.

– Oznacza to, że w przypadku rodziny, której pozostało 300 tysięcy złotych do spłaty w okresie dwudziestu lat, rata do końca roku nie powinna dodatkowo podnieść się więcej niż o 200 zł. Oczywiście dla gospodarstw domowych jest to łyżka miodu w beczce dziegciu, gdyż raty części kredytów w ostatnim roku uległy nawet podwojeniu. Ich wzrost jest szczególnie jaskrawy w przypadku nowych zobowiązań. Rata kredytu na 500 tys. z okresem spłaty 30 lat przed rokiem nie przekraczała 2000 złotych, w tym zbliża się do 4500 złotych – podsumowuje analityk Cinkciarz.pl.

Źródło: Cinkciarz.pl