Dobra koniunktura nie trwa wiecznie

Dobra koniunktura nie trwa wiecznie
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Piotr Czarnecki, prezes zarządu Raiffeisen Polbank, o podejściu wobec sektora finansowego, które w niewystarczającym stopniu dyskontuje możliwość zmiany koniunktury.

Rzeczywiście, jak byśmy spojrzeli na rynek w trójkącie: rynek – regulacje – technologia to każdy z tych elementów dzisiaj dąży w trochę innym kierunku. Jesteśmy w trakcie praktycznie wysycania się cyklu koniunkturalnego – na globalnym rynku, ale też i na naszym – w którym przez ostatnie 10 lat mieliśmy do czynienia ze wzrostem od kryzysu postlehmanowskiego.

Mamy najniższe stopy, najwyższy wzrost, więc można powiedzieć – jest dobrze. Z drugiej strony w ciągu ostatnich lat – też postlehmanowski – rynek finansowy, a bankowy szczególnie, był świadkiem i jest praktycznie poddany stałej, bezustannej nie tylko kontroli przez regulatorów, ale zwiększeniu, zdecydowanemu zwiększeniu wymogów. Zarówno od strony kapitałowej, jak i od strony fiskalnej. Przypomnijmy sobie, że rynek bankowy w Polsce jest największym dostarczycielem zarówno podatku CIT, co było naszym doświadczeniem przez ostatnie lata, ale w tej chwili nieomal jest on podwojony przez podatek bankowy. Do tego dochodzą dodatkowe „zrzutki” na zarówno Bankowy Fundusz Gwarancyjny, jak i na pomoc kredytobiorcom frankowym (tzw. sześciopak). To wszystko odbywa się przy bardzo silnym nacisku od regulatora. Chodzi o to, aby zwiększać bezpieczeństwo kapitałowe, więc dodatkowe bufory, znaczące podwyższenie progu kapitału pierwszej jakości (tzw. Tier 1).

Te wszystkie elementy powodują że rynek bankowy, który np. 5 lat temu miał zwrot blisko dwucyfrowy, dzisiaj jest na poziomie 6%. Czy to jest wystarczający zwrot, żeby rynek kapitałowy z kolei mógł go zasilać? Nie! Przestaliśmy by konkurencyjni.

Jeżeli chcemy spojrzeć na to w długiej perspektywie i w takiej perspektywie, w której następne regulacje, np. MREL, będą wymagały od banków dodatkowych wysiłków w tym obszarze, czyli dodatkowego wysiłku kapitałowego, to powiedzmy sobie otwarcie – stoimy od razu w bardzo, bardzo trudnej pozycji.

Na to nakłada się trzeci wyścig, czyli digitalizacja – jesteśmy w trakcie cyfrowej rewolucji. W tej cyfrowej rewolucji m.in. regulatorzy otworzyli rynek. Obrazowo można powiedzieć: jesteśmy bronieni, stawiamy zasieki, mówimy „tak” dla bezpieczeństwa, potrzebne są kapitały, dlatego, żebyście działali w społeczeństwie musicie płacić bardzo wysokie podatki, a z drugiej strony regulatorzy mówią: a wiecie co, ten rynek, który z takim mozołem budujecie, zabezpieczenia, bufory kapitałowe my z tyłu otworzymy, przetniemy siatkę i wiecie co – wpuścimy wszystkich bez regulacji, żeby mogli sobie zrobić część biznesu na tym, co wy z mozołem przez tyle lat budowaliście – i to jest dyrektywa PSD2.

PSD2 otwiera rynek nie tylko dla tzw. fintechów, czyli małych firm, które mówią „my zrobimy coś troszeczkę w obszarze płatności”, ale przede wszystkim dla gigantów takich jak: Google, Apple, Amazon, Facebook – oni będą szli za klientem, będą starali się znaleźć takie sposoby, żeby bez obciążenia regulacyjnego, niejako na infrastrukturze płatniczej – bo tak się to dzisiaj dzieje – mogli dojść do klienta ze swoimi usługami, wykorzystując infrastrukturę w sposób hurtowy. To je różni od banków, które będą dociskane zarówno wymogami kapitałowymi, jak i kolejnymi obciążeniami. To powoduje, że siły w trójkącie grają w niekorzystny sposób i że dzisiaj, przy tej właśnie koniunkturze sektor bankowy sobie radzi dobrze. A co będzie, jak koniunktura się zmieni? A to, że się zmieni – możemy być pewni.