Dalsze spadki funta

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

przygorzewski.maciej.01.400x266Funt, ku przerażeniu emigracji zarobkowej na Wyspach, stracił kolejne kilka groszy wobec złotego. Dobre dane z Polski umacniają złotego. Gwałtowne spadki na giełdzie w Japonii. Dobre dane z Chin.

Wczoraj poznaliśmy dane z Wielkiej Brytanii. Najważniejszy był wzrost PKB, który wzrósł o 2,1% w skali roku. To więcej o 0,2% od oczekiwań. Gorzej od oczekiwań wypadło saldo na rachunku bieżącym. Deficyt tutaj wzrósł o 12,5 mld względem ostatniego kwartału, przy oczekiwaniach raptem jednego miliarda. Ta informacja akurat nie powinna dziwić w kontekście kapitału wręcz uciekającego z Wielkiej Brytanii ostatnimi tygodniami. Jak zareagowały na te dane rynki? Początkowo funt podrożał z 5,40 zł na 5,41 zł. Potem jednak inwestorzy doszli najwyraźniej do wniosku, że znów żywe jest ryzyko Brexitu. W rezultacie wykres GBP/PLN rozpoczął spadki. Do dzisiaj rana kurs dotarł do poziomu 5,33 zł, co było spadkiem o 8 groszy w ciągu niecałej doby. Powodem tak silnego spadku było nałożenie się dwóch czynników słabości funta i wczorajszej niespodziewanej siły złotówki.

Wczorajsze dane z Polski okazały się odrobinę gorsze od oczekiwań. Inflacja w ujęciu miesięcznym była tylko symboliczna i wyniosła 0,1%. W skali roku ceny spadają obecnie o 0,9%. Nie jest to co prawda tak zły wynik jak odczyty w styczniu i lutym zeszłego roku, gdzie spadek cen sięgał 1,5%, ale nie powinny one cieszyć. Dlaczego zatem złoty umocnił się wczoraj do euro niemal 1%? Był to powrót do bardzo wyraźnego trendu, w którym euro porusza się od pierwszej połowy lutego. Złotemu dzisiaj rano pomógł jeszcze wskaźnik PMI dla przemysłu. Wyniósł on 53,8 pkt wobec oczekiwanych 52,6 pkt.

Słabe dane nadeszły z Japonii. Wskaźniki koniunktury okazały się gorsze od i tak pesymistycznych przewidywań. Mowa o indeksie Tankan, który zarówno dla usług jak i dla przemysłu okazał się o 2 pkt niższy od oczekiwań. W rezultacie tych danych zobaczyliśmy ucieczkę kapitału z Japonii. Było to najmocniej widać po giełdzie, która spadła o imponujące 3,5%. W gospodarce już pojawiają się informacje, że winne jest zbyt małe stymulowanie gospodarki. Jest to dość odważna teza, biorąc pod uwagę, że Japonia ma najsilniejszy taki program obecnie.

Dobre dane nadeszły z Chin. Tamtejszy odczyt indeksu PMI wzrósł wyraźnie powyżej oczekiwań osiągając 49,7 pkt. Jest to teoretycznie wciąż poniżej 50 pkt rozdzielających symbolicznie wzrost od recesji. Warto zwrócić uwagę, że równolegle publikowany jest ten sam indeks autorstwa rządowego ośrodka i jak nietrudno się domyślić wypada on regularnie lepiej od tego przygotowywanego przez Markit Economics.

Maciej Przygórzewski,
główny analityk,
Internetowykantor.pl, Walutomat.pl