Czy Polsce grozi stagflacja?

Czy Polsce grozi stagflacja?
Fot. stock.adobe.com /Артем Постоев
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
W maju, po wyłączeniu cen żywności i energii inflacja wynosiła 3,8%, a więc była znacznie powyżej celu inflacyjnego, pisze Witold Gadomski.

#WitoldGadomski: Jeżeli jednak #Inflacja utrwali się na poziomie ponad 5% rocznie, #NBP stanie przed trudnymi decyzjami

Inflacja (CPI) od lutego do maja spadała, co wynikało najprawdopodobniej ze znacznego osłabienia aktywności gospodarczej i spadku sprzedaży detalicznej.

Obawy gospodarstw domowych

Gospodarstwa domowe obawiając się pogłębienia kryzysu, obniżenia dochodów oraz wzrostu bezrobocia powstrzymywały się od zakupów, więc spadek popytu tłumił inflację.

Tymczasem ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w czerwcu 2020 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 3,3%, a w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,7%.

Był to wzrost szybszy niż oczekiwała większość ekonomistów. W maju wskaźnik ceny był wyższy niż rok wcześniej o 2,9%.

Inflacja w strefie euro niższa

W strefie euro roczna inflacja w czerwcu także wzrosła, ale wyniosła zaledwie 0,3 %. Eurostat podaje wskaźnik HICP, który nieznacznie różni się od CPI. Najwyższa inflacja była na Słowacji (1,9%), w Holandii (1,7%) oraz w Niemczech i na Litwie (0,8%). Szybkiego szacunku inflacji za czerwiec nie podały jeszcze urzędy statystyczne krajów spoza strefy euro, w tym Węgier, Czech i Rumunii.

W Polsce na wzrost inflacji najbardziej wpłynęły ceny żywności i napojów bezalkoholowych, które wzrosły o 105,8% oraz nośników energii – wzrost o 105,1%. Ceny paliw mimo ich wzrostu w ostatnich tygodniach wciąż były znacznie niższe niż w czerwcu 2019 roku – o blisko 20%.

Nie znamy jeszcze inflacji bazowej za czerwiec, ale w maju, po wyłączeniu cen żywności i energii wynosiła ona 3,8%, a więc była znacznie powyżej celu inflacyjnego.

Obawy przed stagflacją

Pojawiły się komentarze, że wzrost inflacji świadczy o ożywieniu gospodarczym. Ale ożywienie to odnosi się do dwóch wcześniejszych miesięcy, gdy gospodarka była zamknięta ograniczeniami, związanymi z koronawirusem.

Wskaźniki produkcji i sprzedaży w stosunku do analogicznego miesiąca roku 2019 nie zostały jeszcze przez GUS podane, ale zapewne zanotowano spadek, a w skali roku spadnie też o kilka procent PKB. Możemy więc mieć do czynienia ze stagflacja, czyli rosnącą inflacją przy jednoczesnym spadku produkcji lub bardzo słabym jej wzrostem.

Stagflacja jest zjawiskiem niebezpiecznym, gdyż trudno dobrać instrumenty polityki ekonomicznej, by jednocześnie przyspieszać wzrost i ograniczać inflację. Zjawisko to było powszechne w latach 70. XX wieku w USA i Europie. Pokonanie stagflacji wymagało drastycznego podniesienia stóp procentowych, co spowodowało głęboką, choć krótkotrwałą recesję.

Jeżeli nieznaczne ożywienie w stosunku do kwietnia i maja wywołało tak znaczący wzrost inflacji, to można się obawiać, że będzie ona rosła jeszcze szybciej wraz z odmrażaniem gospodarki.

Dotychczas NBP zakładał, że recesja spowoduje spadek inflacji, niezależnie od prowadzonej polityki pieniężnej. Dlatego stopy procentowe zostały obniżone praktycznie do zera, a NBP zaczął skupować obligacje emitowane lub gwarantowane przez Skarb Państwa.

Co więcej, bank zapowiedział, że nie planuje podniesienia stóp do 2022 roku. Jeżeli jednak inflacja utrwali się na poziomie ponad 5% rocznie, bank stanie przed trudnymi decyzjami.

Witold Gadomski
Witold Gadomski, publicysta ekonomiczny, od 20 lat pracujący w Gazecie Wyborczej. Autor książki o Leszku Balcerowiczu, współautor Kapitalizm. Fakty i iluzje.
Źródło: aleBank.pl