Czy nie przesadzamy z inwestowaniem w rynek gazu ziemnego?

Czy nie przesadzamy z inwestowaniem w rynek gazu ziemnego?
Fot. stock.adobe.com/Marko Rupena
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Gaz ziemny traktowany jest jako pomost między obecnymi paliwami kopalnymi, a energią odnawialną. Plany Unii Europejskiej zakładające zredukowanie emisji gazów cieplarnianych do zera spowodują w dalszej perspektywie spadek popytu na gaz ziemny.

#WitoldGadomski: Wiele wskazuje na to, że wodór w drugiej połowie obecnego wieku stanie się podstawowym surowcem energetycznym, wypierając z rynku gaz ziemny @GK_PGNiG @InstEneregOdnaw

Polska zainwestowała duże sumy w dywersyfikację dostaw gazu, chcąc nie tylko uniezależnić się od dostaw z Rosji, ale całkowicie zaprzestać kupowania gazu od naszego wschodniego sąsiada.

Budowa Gazoportu w Świnoujściu kosztowała 3,7 mld zł. Budowa podwodnego gazociągu Baltic Pipe, którym przesyłany będzie gaz z Morza Północnego do Danii, a następnie Polski kosztować będzie ok. 1,5 mld euro, w tym ok. 1 mld euro zapłaci strona polska.

Jak niemal przy każdej inwestycji ostateczne koszty są o kilkadziesiąt procent wyższe od planowanych przed jej rozpoczęciem.

Formalnie inwestycje te obciążają spółkę Gaz System, a także PGNiG, ale są to spółki Skarbu Państwa (Gaz System jest własnością w 100 procentach), a kredyty, finansujące przedsięwzięcia (m.in. z  Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju) gwarantowane są przez państwo.

Inwestycje gazowe nie są samodzielną inicjatywą spółek, ale wynikają ze strategii rządu.

Będziemy mogli przesłać więcej gazu niż potrzebujemy

Po zakończeniu wszystkich inwestycji gazowych, w tym planowanego pływającego  terminala gazowego w Zatoce Gdańskiej (rzeczywisty koszt okaże się zapewne wyższy niż planowane 3 mld zł) zdolności przesyłowe gazu do Polski, bez uwzględnienia dotychczasowych gazociągów z Rosji, będą wyższe niż krajowe zapotrzebowanie.

Gaz ziemny traktowany jest jako pomost między obecnymi paliwami kopalnymi, a energią odnawialną. Podczas spalania nie emituje szkodliwych pyłów, a emisja CO2 jest mniejsza, w relacji do wytwarzanej energii niż przy spalaniu węgla kamiennego.

Ale plany Unii Europejskiej zredukowania emisji gazów cieplarnianych do zera w perspektywie 2050 roku spowodują spadek popytu także na gaz ziemny.

Przed kilku dniami jedna z największych na świecie firm, wydobywających surowce energetyczne British Petroleum stwierdziła, że zmniejszy produkcję ropy i gazu o 40% do 2030 roku w ramach przestawienia się na działalność  niskoemisyjną.

Już spada zapotrzebowanie na gaz

Obecnie Europa zużywa około 500 miliardów m3 gazu ziemnego. To już jest o 10% mniej niż w szczytowym momencie, który miał miejsce w poprzedniej dekadzie.

Wprawdzie zapotrzebowanie na gaz może w Unii Europejskiej przejściowo wzrosnąć, ale  w dłuższej perspektywie prawdopodobne jest zastąpienie tego surowca przez inny, nie emitujący podczas spalania CO2.

Według analityków Wood Mackenzie w nadchodzących latach wzrost popytu na gaz ziemny będzie coraz słabszy, ponieważ rynek zostanie nasycony konkurencyjnymi technologiami odnawialnymi.  

Czas na wodór

Unia Europejska stara się utrzymać pozycję lidera w produkcji czystego wodoru jako alternatywy dla paliw kopalnych. Czysty wodór jest wytwarzany poprzez elektrolizę przy użyciu energii elektrycznej wytwarzanej ze źródeł odnawialnych, takich jak wiatr lub słońce.

Obecnie moc urządzeń do elektrolizy w Unii Europejskiej to 1 GW. W ciągu czterech lat ma wzrosnąć do 6 GW, a do roku 2030 do 40 GW, co pozwoli na roczną produkcję na 10 mln ton wodoru. Wodór ma największą z paliw wartość opałową i ciepło spalania w odniesieniu do masy – przeszło 2-krotnie większą niż ma metan.

Wiele wskazuje na to, że wodór w drugiej połowie obecnego wieku stanie się podstawowym surowcem energetycznym, wypierając z rynku gaz ziemny.

Źródło: aleBank.pl