Czy mniejsze wierzytelności będą praktycznie nie do odzyskania w wyniku kolejnych zmian legislacyjnych?

Czy mniejsze wierzytelności będą praktycznie nie do odzyskania w wyniku kolejnych zmian legislacyjnych?
Fot. stock.adobe.com/pathdoc
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Wzmacnianie pozycji dłużników z jednoczesnym pokrzywdzeniem wierzycieli ma w polskim prawie dość długą tradycję, i wiele wskazuje na to, że rodzimi decydenci nie powiedzieli w tej kwestii jeszcze ostatniego słowa. Tak przynajmniej można odebrać zapowiedzi podjęcia prac legislacyjnych nad ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych. Czy już niedługo dopisanie nierzetelnego dłużnika na tzw. czarną listę będzie znacznie trudniejsze?

Przypomnijmy, w obecnym stanie prawnym wierzyciel może zgłosić do biura informacji gospodarczej nierzetelnego dłużnika, jeśli kwota zaległości wynosi co najmniej 200 zł w przypadku konsumentów i 500 zł dla pozostałych podmiotów. Dodatkowym wymogiem jest, żeby wierzytelność była przeterminowana co najmniej o 30 dni.

Od roku 2010 do rejestru, prowadzonego przez biuro informacji gospodarczej może zgłosić swego kontrahenta każdy, a więc zarówno przedsiębiorcy, jak też jednostki samorządu terytorialnego czy nawet wierzyciele będący osobami fizycznymi. Ci ostatni muszą jedynie dysponować sądowym tytułem wykonawczym, potwierdzającym istnienie zadłużenia.

Koło ratunkowe dla dłużnika czy kamień u szyi wierzyciela?

Wszystko wskazuje na to, że już niebawem uwidocznienie nieopłaconej raty kredytu, rachunku telefonicznego czy faktury za prąd w biurach informacji gospodarczej może być istotnie utrudnione. Według doniesień prasowych, Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza istotnie zwiększyć kwotę, upoważniającą do ujawnienia zadłużenia.

W przypadku konsumentów minimalna wartość zobowiązania, podlegająca odnotowaniu w BIG wyniosłaby 500 zł, zaś dla firm suma ta zwiększyłaby się dwukrotnie, z 500 do 1000 zł.

To nie koniec zmian, wychodzących naprzeciw dłużnikom, a równocześnie przyczyniających się do zmniejszenia skuteczności oddziaływania na nich przez wierzycieli.

Powrócić miałby, obowiązujący do roku 2017, warunek wpisania roszczenia do rejestru BIG w postaci 60 dni od daty wymagalności, co oznaczałoby dwukrotne jego wydłużenie w porównaniu z obecnym stanem prawnym.

Najbardziej dotkliwą konsekwencją przyjęcia nowych regulacji byłaby jednak zmiana w prawie cywilnym, skracająca podstawowy okres przedawnienia roszczeń wobec konsumentów, z 6 do 3 lat.

Na przestrzeni ostatniej dekady byłoby to zarazem już drugie takie posunięcie, jako że cztery lata temu wynosił on 10 lat.

Osłabienie systemu wymiany informacji gospodarczej

Zmiany przyniosą fatalne konsekwencje dla całego systemu wymiany informacji gospodarczej, a w dalszej kolejności także wszystkich uczestników rynku. Im mniej informacji będzie można ujawnić w BIG, tym większe ryzyko zawarcia umowy z klientem niesolidnym, i kwota zobowiązania nie ma tu szczególnego znaczenia.

Przeciwnie, w przypadku osób zalegających notorycznie na relatywnie niskie kwoty mówi się wręcz o zjawisku tzw. slow payers, czyli klientów dysponujących środkami na uregulowanie zobowiązania, acz podchodzących do terminów zapadalności z nonszalancją i beztroską.

Dwukrotne skrócenie okresu, po którym informacja o zaległości może zostać uwidoczniona w biurze informacji gospodarczej z pewnością nie zmobilizuje tych osób do rzetelnego rozliczania się z dostawcami usług.

Wszystkie te doniesienia wywołują zrozumiałe zaniepokojenie podmiotów z branży zarządzania wierzytelnościami, biur informacji gospodarczej, jak i samych wierzycieli.

– Podniesienie kwotowego minimum do poziomu 500 zł dla przekazania informacji o długu i dłużniku-konsumencie do BIG oznacza w zasadzie nieegzekwowalność relatywnie niedużych jednostkowo zadłużeń, bez względu na to, że ich kumulacja może świadczyć o znacznym stopniu zadłużenia osób fizycznych. Uderza to przede wszystkim w telekomy i dostawców mediów dla ludności. W sensie ekonomicznym koszt takich zadłużeń zostanie doliczony do cennika usług, co w dalszej konsekwencji uderzy w klientów prawidłowo regulujących swoje zobowiązania i dodatkowo powiększy inflację – przestrzega Jarosław Grygiel, Country Manager, Billecta Poland i Billecta Finance, członek Polskiego Związku Zarządzania Wierzytelnościami.

Równie niebezpieczne konsekwencje rodzi podwyższenie kwoty zgłaszanej wierzytelności dłużników będących przedsiębiorcami. Ekspert podkreśla, iż autorzy tego pomysłu wychodzili zapewne z założenia, iż taka kwota ma pomijalne znaczenie w obrocie B2B, co jest poważnym błędem.

– W praktyce będzie to oznaczało abolicję nieregulowania należności do tej wysokości. Dla małego przedsiębiorcy jeden tysiąc złotych to tymczasem znacząca kwota – 2/3 miesięcznych składek na ZUS. Z utratą takich kwot będzie musiał pogodzić się krajowy przedsiębiorca, skoro z użycia wyłączone zostanie skuteczne narzędzie wierzycielskie, jakim jest wpis niesolidnego kontrahenta do BIG. W skali kraju i w ujęciu rocznym będą to miliony nieuregulowanych należności, objętych ustawowym przyzwoleniem na brak spłaty – dodał Jarosław Grygiel.

Na chwile obecną trudno szacować, czy i kiedy wspomniane koncepcje przybiorą formę projektu zmian w ustawie, warto zatem, by ich autorzy przemyśleli złożoność sytuacji, ze szczególnym uwzględnieniem losu wierzycieli, którym z roku na rok coraz ciężej dochodzić nawet oczywistych i bezspornych należności. 

Komentarz prezesa BIG InfoMonitor

O komentarz do przygotowywanych zmian w przepisach dotyczących wymiany informacji gospodarczej poprosiliśmy Sławomira Grzelczaka, prezesa BIG InfoMonitor.

„Propozycje zmian prawnych związanych z odzyskiwaniem zobowiązań warto rozpatrywać w kontekście podejścia Polaków do nadużyć w obszarze finansów. Przeprowadzane przez Związek Przedsiębiorstw Finansowych w partnerstwie z BIG InfoMonitor cykliczne badania, dotyczące Moralności Finansowej Polaków pokazują, że dla bieżących korzyści są oni w stanie zrozumieć i zaakceptować nie tylko łamanie zasad etycznych, ale czasami również prawa.

Akceptacja Nieetycznych Zachowań Finansowych dotyczyła w zeszłym roku ponad 45 proc. ankietowanych i znacząco wzrosła w czasie pandemii. Do ponad 63 proc. wskazań wzrosło np. przyzwolenie dla pracy na czarno, aby uniknąć ściągania długów z pensji.

Biura Informacji Gospodarczej to narzędzia miękkiej windykacji, które im szybciej zostaną zastosowane tym lepszy dają efekt

Ponad połowa badanych jest też gotowa zaakceptować przepisanie majątku na rodzinę, aby uciec przed wierzycielem oraz częstą zmianę rachunków bankowych, aby uniknąć zajęcia środków przez komornika.

Zapowiadane zmiany w działaniach prowadzących rejestry dłużników BIG- ach są zaskakujące, bo częściowo odnoszą się do regulacji, które właśnie kilka lat temu zostały zmodyfikowane (listopad 2017 r.), choćby możliwość zgłoszenia dłużnika po braku płatności przez 30 dni od wyznaczonego terminu zamiast obowiązujących wcześniej 60 dni.

Szybka interwencja pozwala ograniczyć pętlę zadłużenia w jaką mogą wpaść niektóre osoby, chcące ratować sytuację braniem kolejnych zobowiązań

Nie zapominajmy, że BIG-i to narzędzia miękkiej windykacji, które im szybciej zostaną zastosowane tym lepszy dają efekt. Rozwiązanie jest tanie i nie ma tu częstego, stresującego dla dłużnika kontaktu, który prawodawca, jak widać po założeniach, chce ograniczyć.

Czas zgłoszenia długu do BIG i tak zwykle przekracza 60 dni, bo na 30 dni przed wpisem wierzyciel zobowiązany jest przesłać dłużnikowi wezwanie do zapłaty, proponowana zmiana wydłuży więc ten okres do ponad 90 dni.

Tymczasem szybka interwencja pozwala ograniczyć pętlę zadłużenia w jaką mogą wpaść niektóre osoby, chcące ratować sytuację braniem kolejnych zobowiązań. Takie było zresztą zamierzenie skrócenia okresu na zgłoszenie długu do BIG z 60 do 30 dni w 2017 r. W celu sprawdzenia wiarygodności płatniczej do BIG zaglądają banki i inne instytucje finansowe, ale także wiele podmiotów.    

Łagodzenie podejścia do dłużników przełoży się na wzrost cen towarów i usług dla wszystkich klientów

Niepokojące są też założenia zmiany maksymalnego okresu przedawnienia długów konsumentów. Całkiem niedawno, bo w połowie 2018 r. został już skrócony i to znacząco, z 10 na 6 lat.

W ten sam sposób ograniczono też okres przez który można ujawniać dług w rejestrach dłużników prowadzonych przez BIG-i, stanęło na 6 latach od dnia wymagalności zobowiązania. Dalsze skracanie  terminu przedawnienia i ujawniania długu przez BIG-i właściwie przeczy założeniu przedawnienia.

Nie powinno ono następować zbyt szybko, aby wierzyciel miał możliwość doczekać do momentu, gdy sytuacja finansowa dłużnika się poprawi. By nie było silnej presji na bardzo szybkie ściąganie długu od razu, w chwili gdy dłużnik jest niewypłacalny.

Wielu dłużnikom wystarczy wysłać samo wezwanie do zapłaty, z informacją o planowanym wpisie do rejestru, by zmobilizować ich do spłaty

Im dłuższy ten okres, tym większa szansa, że dłużnik stanie na nogi i będzie mógł uporać się z zaległościami finansowymi. Jednak przy tak krótkim, 3 letnim okresie, prawdopodobieństwo na przejście cyklu, od trudności do unormowania się sytuacji finansowej maleje.

W takich warunkach spada też poczucie nieuchronności spłaty zobowiązań, co przecież powinno być naturalne. Już teraz w badaniu Moralność Finansowa Polaków, na pytanie: Czy oddawanie długów jest obowiązkiem moralnym? – twierdząco odpowiada 92 proc. rodaków, podczas gdy pięć lat wcześniej uważało tak 97 proc. ankietowanych.

Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że ostatecznie łagodzenie podejścia do dłużników przełoży się na wzrost cen towarów i usług dla wszystkich klientów.  

Co do kwoty zaległości, którą można zgłosić do BIG, czyli obecnie ze strony konsumenta – 200 zł,  pozwala ona m.in. coraz większej liczbie zarządów transportu miejskiego zgłaszać do rejestrów BIG  gapowiczów, którzy nie kasują biletu i nie chcą też uregulować opłaty karnej. W Krakowie, kara ta wynosi 240,00 zł + opłata przewozowa 6,00 zł lub 3,00 zł, a w przypadku korzystających z biletów ulgowych 160 zł.

Dzisiejszy limit pozwoli Zarządowi Transportu Publicznego Krakowa wpisywać przynajmniej część dłużników, którzy już raz nie zapłacili opłaty karnej. Czy faktycznie zasadne jest by czekać z takimi konsekwencjami, aż jeżdżący bez biletu zostaną ukarani kilka razy i w ten sposób  wzmacniać nieuczciwe praktyki?

Chętnych do wykorzystywania BIG by przeciwdziałać „gapowiczom”, na czym  tracą uczciwi pasażerowie, jest w Polsce coraz więcej. Szczególnie, że pandemia zmniejszyła liczbę pasażerów i skomplikowała sytuację finansową komunikacji miejskiej.

Wielu dłużnikom wystarczy wysłać samo wezwanie do zapłaty, z informacją o planowanym wpisie do rejestru, by zmobilizować ich do spłaty. Praktyka wygląda w ten sposób, że zwykle im niższe kwoty zaległości i szybsza reakcja tym lepszy efekt takich wezwań.

Źródło: aleBank.pl