Cezary Kochalski z RPP: nie wydaje się, by w perspektywie 2022 r. stan gospodarki skłaniał do podwyżek stóp procentowych

Cezary Kochalski z RPP: nie wydaje się, by w perspektywie 2022 r. stan gospodarki skłaniał do podwyżek stóp procentowych
Cezary Kochalski Fot. Jakub Szymczuk/KPRP
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Nie wydaje się, by w perspektywie 2022 r. stan polskiej gospodarki skłaniał do podwyżek stóp proc. - powiedział PAP Biznes członek RPP Cezary Kochalski. Jego zdaniem, inflacja może w 2021 r. chwilowo przekroczyć 3,5 proc., ale w 2022 r. wróci w okolice celu NBP. Dywagacje o zakończeniu skupu obligacji lub podwyżce stopy rezerwy obowiązkowej Kochalski uważa za zdecydowanie przedwczesne.

NBP w tej chwili dba o stabilność cen i walczy ze skutkami pandemii. Prognozowana sytuacja inflacyjna skłania do wniosku, że będziemy wypełniali cel NBP – dynamika cen nie będzie wykraczała poza przedział dopuszczalnych odchyleń lub będzie tak tylko przejściowo. Stabilność cen jest najważniejsza. Jeśli osiągniemy jednocześnie stan trwałego, zrównoważonego wzrostu gospodarczego i będziemy już na tej ścieżce, to przyjdzie prawdopodobnie czas na dyskusje i decyzje o podwyżkach stóp. Na ten moment nie wiemy jednak ani kiedy uporamy się z pandemią, ani jaki będzie postpandemiczny ład gospodarczy w kraju i w otoczeniu polskiej gospodarki” – powiedział Kochalski. 

To daje mocne podstawy do wnioskowania, że w najbliższych kwartałach nie wystąpi sytuacja decyzyjna związana z podwyżkami stóp procentowych.

„Nie ma to związku z końcem kadencji większości członków Rady w I kw. 2022 r. Po prostu w perspektywie 2022 r. nie wydaje mi się, byśmy osiągnęli taki stan trwałego i zrównoważonego rozwoju, który skłaniałby do zmiany tego parametru polityki pieniężnej” – dodał. 

Czytaj także: Jerzy Żyżyński z RPP: za wcześnie, by mówić o normalizacji polityki monetarnej >>>

W protokole z posiedzenia RPP w marcu pojawiło się nowe sformułowanie dotyczące perspektywy normalizacji polityki pieniężnej: „(…) Większość członków Rady podkreślała, że doświadczenia innych banków centralnych wskazują na silne, negatywne skutki gospodarcze zbyt szybkiego zacieśnienia polityki pieniężnej”. 

Prezes NBP: stabilizacja stóp do końca kadencji RPP

Prezes NBP Adam Glapiński w trakcie kwietniowej konferencji prasowej powiedział, że spodziewa się stabilizacji stóp procentowych w Polsce na obecnym poziomie do końca kadencji obecnej RPP. Miesiąc wcześniej Glapiński spodziewał się braku zmian stóp do końca 2022 r. 

W I kw. 2020 r. RPP trzykrotnie obniżyła stopę referencyjną, łącznie o 140 pb, w krokach po 50, 50 i 40 pb, do poziomu 0,10 proc. 

Kochalski RPP opowiada się za utrzymaniem pozostałych parametrów polityki pieniężnej – kontynuacją skupu aktywów oraz brakiem zmian w poziomie stopy rezerwy obowiązkowej. 

Czytaj także: Łukasz Hardt z RPP: podwyższony poziom inflacji może utrzymać się przez dłuższy czas >>>

„Jeżeli utrzymujemy stabilność cen i chcemy wspierać gospodarkę, a skup aktywów się do tego przyczynia, to należy kontynuować korzystanie z tego instrumentu. Tak czynią inne banki centralne. W obecnej sytuacji nie ma powodów, aby wskazywać, kiedy NBP mógłby zakończyć program skupu aktywów. U szczytu III fali pandemii dywagacje o perspektywie zaprzestania stosowania tego instrumentu są zdecydowanie przedwczesne. Podobnie jest z rezerwą obowiązkową” – powiedział Kochalski. 

„Decyzja o obniżce stopy rezerwy była elementem łagodzenia polityki pieniężnej w odpowiedzi na negatywne skutki pandemii. Ta polityka jest kontynuowana. W obecnych okolicznościach, kwestia ewentualnej podwyżki stopy rezerwy może być przedmiotem analiz, ale nie jesteśmy na etapie sytuacji decyzyjnej. NBP skutecznie łagodzi skutki pandemii w oparciu o decyzje i działania podjęte w 2020 roku Należałoby mieć także na uwadze i ewentualnie rozpatrzyć, że działania związane ze stopą rezerwy niosłyby zróżnicowane konsekwencje dla różnych banków” – dodał. 

W marcu 2020 r. RPP obniżyła stopę rezerwy obowiązkowej do 0,5 proc. z 3,5 proc. i ustaliła oprocentowanie środków utrzymywanych w formie rezerwy na poziomie stopy referencyjnej NBP. 

NBP chce być trwale bardziej aktywny na rynku obligacji

Prezes NBP Adam Glapiński poinformował 9 kwietnia, że bank centralny chce być trwale bardziej aktywny na rynku obligacji, przy większej elastyczności parametrów skupu. W marcu Glapiński zasugerował, że NBP będzie skupować obligacje „być może już zawsze”. 

Kochalski poinformował, że poprzez ostatnią modyfikację sformułowania dotyczącego kursu złotego Rada chciała podkreślić, że zależy jej, by zachowana była spójność między kursem, a tempem ożywienia. 

„Jeżeli spójność jest zachowana, to Rada taką sytuację ocenia pozytywnie. Jeśli Rada zauważa, że występuje niespójność między kursem, a uwarunkowaniami gospodarczymi, to stara się to komunikować. Rada wskazuje także, że interwencje walutowe są instrumentem polityki pieniężnej, zgodnie z jej założeniami” – powiedział członek RPP. 

Czytaj także: Eryk Łon z RPP: nie ma obecnie potrzeby cięcia stóp procentowych >>>

W kwietniu RPP zmodyfikowała sformułowanie dotyczące kształtowania się kursu złotego na: „tempo ożywienia gospodarczego w kraju będzie także uzależnione od dalszego kształtowania się kursu złotego”. 

Poprzednio Rada przez kilka miesięcy wskazywała, że tempo ożywienia może być ograniczane przez brak „wyraźnego i trwalszego” dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz do poluzowania polityki pieniężnej NBP. 

Złoty był pod koniec marca przejściowo najsłabszy od 12 lat – kurs EUR/PLN dotarł do 4,67. Później, od przełomu marca i kwietnia, polska waluta umocniła się w okolice 4,52-4,56/EUR. 

W kolejnych kwartałach inflacja blisko poziomu 3,5 proc.

Kochalski spodziewa się w kolejnych miesiącach wzrostu inflacji w okolice 3,5 proc., z możliwością przejściowego przebicia tego poziomu i powrotu CPI w okolice 2,5 proc. w 2022 r. 

„Wstępny odczyt CPI w marcu na poziomie 3,2 proc. (rozmowa była przeprowadzona przed czwartkową publikacją finalnego odczytu – PAP) to konsekwencja wzrostu cen energii – głównie paliw. Trzeba też zwrócić uwagę na bazę z 2020 r. Cały czas należy pamiętać, że za nieco wyższą inflacją w dużej mierze stoją ceny administracyjne – w lutym wskaźnik inflacji po wyłączeniu cen administracyjnych wyniósł 1,7 proc. rdr” – powiedział Kochalski. 

„W kolejnych kwartałach 2021 r. inflacja może wzrosnąć w pobliże górnej granicy przedziału dopuszczalnych odchyleń, a być może tymczasowo nawet przekroczy tę granicę, przy czym nadal aktualna jest prognoza, że średniorocznie będzie to mniej niż 3,5 proc. Przy górnych granicach przedziału odchyleń możemy znaleźć się już w II kwartale” – dodał. 

W czwartek GUS w drugim odczycie potwierdził odczyt CPI w marcu na poziomie 3,2 proc. vs 2,4 proc. w lutym. 

Według Kochalskiego, najważniejsze odnośnie sytuacji inflacyjnej jest to, że aktualne prognozy NBP i ośrodków zewnętrznych nie wskazują na utrzymywanie się wysokiego wzrostu cen po 2021 r. 

„Nie spotkałem opracowania analitycznego, które by wskazywało, że inflacja w 2022 r. znajdowałaby się poza przedziałem dopuszczalnych odchyleń. Co więcej, prognozy, nie tylko NBP, wskazują na kształtowanie się CPI w przyszłym roku blisko celu NBP. W 2022 r. dla inflacji ważny będzie wysoki efekt bazy” – powiedział. 

Ekonomista podkreślił, że „nikt w Radzie nie bagatelizuje” scenariusza, w którym luzowanie ograniczeń mogłoby się ewentualnie przełożyć na dynamiczną odbudowę konsumpcji, a w konsekwencji większy wpływ kanału popytowego na inflację. 

„Jest to przedmiotem naszej dyskusji. Ale i brane są pod uwagę te scenariusze, które zakładają, że sytuacja epidemiczna wpłynie negatywnie na nastroje konsumenckie, sytuację gospodarstw domowych, strukturę ich zakupów. W dyskusjach nad inflacją bierzemy bardzo wiele czynników pod uwagę, i po stronie podażowej i po stronie popytowej” – powiedział. 

Kochalski w horyzoncie kilku kwartałów nie widzi wzrostu oczekiwań inflacyjnych i permanentnie wysokiej inflacji. 

„Co kwartał badamy oczekiwania inflacyjne konsumentów i przedsiębiorstw. W marcu oczekiwania inflacyjne konsumentów nie uległy większym zmianom, wzrosły nieco oczekiwania inflacyjne przedsiębiorstw. W horyzoncie kilku kwartałów dane wciąż wskazują, że oczekiwania obu grup nie uległy dużym zmianom. Rada stara się w komunikatach odnosić do dynamicznej sytuacji inflacyjnej, którą zaburza pandemia i nie ukrywamy, że inflacja może być na podwyższonym poziomie, ale jedynie przejściowo. Nie będziemy mieli do czynienia z permanentnie podwyższona inflacją” – powiedział. 

„Po wygaśnięciu pandemii być może ponownie pojawią się czynniki, które we wcześniejszych latach oddziaływały w kierunku obniżenia dynamiki cen, jednak obecnie nie można mieć co do tego pewności. Nie wiemy jak będzie wyglądał post-pandemiczny ład gospodarczy, jakie będą łańcuchy wartości, jakie będą konsekwencje przyspieszonych procesów cyfryzacji. Powrót do normalności może sprzyjać większej konkurencji w światowej gospodarce, co sprzyjałoby niższej inflacji” – dodał. 

Wciąż realny jest 4-proc. wzrost gospodarczy w Polsce w 2021 r.

Kochalski ocenia, że wciąż realny jest 4-proc. wzrost gospodarczy w Polsce w 2021 r., a gospodarka wykazuje coraz większą odporność na uwarunkowania pandemiczne. 

„Sytuacja gospodarcza w I kw. była bardzo zróżnicowana i wydaje się, że kwartał ten zakończył się ujemną dynamiką PKB rok do roku, choć mimo trudnej sytuacji epidemicznej w marcu widać już było symptomy ożywienia, co może upoważniać do postawienia wniosku, że odporność gospodarki na pandemię jest coraz bardziej widoczna. Dobrze radzi sobie przemysł i eksport – zarówno jeżeli chodzi o realizowane przychody, jak i produkcję. Eksporterzy oczekują poprawy sytuacji, obniżyły się zapasy. Można oczekiwać w II kw. ożywienia na rynku pracy, jest też zauważalna presja na płace w przedsiębiorstwach. Widać także pewien wzrost dynamiki cen producenta, ale to jest raczej związane z kształtowaniem się cen ropy” – powiedział członek RPP. 

„Perspektywa wzrostu gospodarczego w 2021 r. na poziomie ok. 4 proc. wciąż jest realna. Obecnie jesteśmy w newralgicznym momencie – przedsiębiorcy widzą na 3 kwartały naprzód bardziej optymistyczny scenariusz, niż w krótszej perspektywie. Pozytywny obraz perspektyw wzrostu potwierdzają także dane wysokiej częstotliwości – widać w nich uodpornienie gospodarki na pandemię. Patrząc w przyszłość – trudno wyobrazić sobie, żeby wzrost w 2022 r. był mizerny. W wielu gospodarkach w przyszłym roku wzrost PKB będzie wyższy niż w 2021 r. Dostępne dane wskazują, że 2022 r. będzie kontynuacją ożywienia” – dodał. 

Kochalski poinformował, że prace NBP dotyczące kwestii przewalutowania kredytów hipotecznych w CHF nie były przedmiotem obrad RPP.

Źródło: Rafał Tuszyński, PAP BIZNES