
Negocjacje w sprawie TTIP, skoncentrowane na poprawie uwarunkowań wzajemnego handlu i inwestycji, pomijają problem wzajemnych relacji między kursami obu walut. To błąd. Jeżeli TTIP ma znaczyć dla strategicznego partnerstwa USA-UE tyle, ile niegdyś traktat rzymski dla integracji europejskiej, to w negocjowanym porozumieniu należy unormować, choćby szeroko, kwestię dolar-euro. Problem jest tym głębszy, że znaczenie powiązań pieniądza amerykańskiego z europejskim nie ogranicza się do przestrzeni transatlantyckiej. Obie waluty dominują w światowym systemie finansowym, o czym decyduje ich pozycja w transakcjach międzynarodowych i rezerwach walutowych. Ich relacje trzeba widzieć w kontekście negocjowanych umów o wolnym handlu – w szczególności chodzi o TPP – przez USA. Wielkie umowy negocjuje także UE, np. z Chinami. W każdym przypadku powiązania dolar-euro decydują o wzajemnych obrotach USA-UE, PNB i zatrudnieniu