Była w Banku Światowym „chińska” sprawa, ale już jej nie ma

Była w Banku Światowym „chińska” sprawa, ale już jej nie ma
Jan Cipiur Fot. Autor
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
U nas było o tym dość cicho, ale w całym poważnym świecie finansów huczało, grzmiało, sypało iskrami jak w wielkiej kuźni. W opałach była Kristalina Georgiewa (Georgieva) dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF), który sam dobrą opinią się nie cieszy.

Pani Kristalinie Georgiewej groziło nawet odwołanie. Poszło o to, że w czasie poprzedniej pracy jako dyrektor generalne „siostrzanego” dla IMF Banku Światowego p. Georgiewa miała użyć swej pozycji do forowania Chin w słynnym rankingu pn. Doing Business, w którym Bank oceniał i szeregował państwa pod względem warunków prowadzenia działalności gospodarczej.

Tu oficjalny raport w tej sprawie.

Emocje były tak duże, że ranking już nie będzie zestawiany. W sprawie swej dyrektor wykonawczej władze nadzorcze IMF zbierały się aż osiem razy.

Ostatecznie zachowała stanowisko, choć dwie potęgi ‒ USA i Japonia były za jej wyrzuceniem. Obrona w składzie UE, Wielka Brytania, Rosja, no i Chiny okazała się jednak silniejsza.

Już jednak po karierze

Jest pewne, że jest to już ostatni przystanek w jej błyskotliwej karierze na wielkiej arenie międzynarodowej. Jej początkiem był awans z pozycji profesor ekonomii na peryferyjnej uczelni w Bułgarii do pracy w Banku Światowym, gdzie spędziła 17 lat, a następnie skok na fotel komisarza, a potem także wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej. Z Brukseli przeniosła się z powrotem do Waszyngtonu, najpierw jako dyrektor generalna BŚ, a od 2019 roku dyrektor zarządzająca IMF.

Dyrektor Georgiewa obroniła swój fotel, ale zabraknie jej poparcia USA, które są największym fundatorem Funduszu i bez których nic ważnego nie da się przepchnąć. Wszystko wskazuje zatem, że p. Georgiewa nie poprawi już notowań IMF, żeby nie powiedzieć wprost, że pozostanie marionetką.

Zarówno IMF jak i Bank Światowy oraz jego agendy postrzegane są jak ONZ ‒ i komplement to nie jest

W Bułgarii się nie cieszą, bo raczej było jednak coś na rzeczy z manipulacjami na rzecz Chin, więc wstyd. Kristalina Georgiewa jest też dopiero drugim przedstawicielem tego narodu, który stał się rozpoznawalny w całym w świecie. Poza nią w pamięci niektórych uchował się przede wszystkim Georgi Dymitrow, jeden z czwórki oskarżonej przez hitlerowskie władze o podpalenie w 1933 r. Reichstagu, a potem wyznaczony przez Stalina szef międzynarodówki komunistycznej zwanej Kominternem.

Czytaj także: MFW, burza wokół Kristaliny Georgievy

W portfolio Banku i Funduszu brak znaczących sukcesów

Zarówno IMF jak i Bank Światowy oraz jego agendy postrzegane są jak ONZ ‒ i komplement to nie jest. Mają służyć wydobywaniu biednych rejonów świata z opresji społecznej i zapóźnienia gospodarczego, ale nawet jeśli sprawiają wrażenie, że starają się jak mrówki, to w stosunku do oczekiwań efekty są mizerne.

Fundusz i Bank przypominają spółki akcyjne zdominowane przez kilku dużych akcjonariuszy nieskorych do ekspansji, a już zwłaszcza fanfaronady. Wyłożyli pieniądze, mają większość, więc są w prawie prowadzić interes po swojemu.

Zmorą praktyczną IMF i Banku Światowego, podobnie jak zmorą wszystkich innych organizacji międzynarodowych, jest ich poddanie zdefiniowanemu układowi sił w świecie, nasiąknięcie bieżącą polityką i nieustanna gra interesów poszczególnych państw, ich stałych grup oraz aliansów ad hoc, raczej nie w sprawie, ale przeciw czemuś lub komuś.

Fundusz i Bank przypominają spółki akcyjne zdominowane przez kilku dużych akcjonariuszy nieskorych do ekspansji

To dlatego tak trudno wymienić jakieś istotne sukcesy obu instytucji. Niektóre biedne państwa wyszły lub wychodzą na prostą, ale nie dzięki IMF i BŚ, a głównie dzięki samym sobie. Przykłady nie idą w dziesiątki, ale są. Dawniej Malezja i Tajlandia, teraz zwłaszcza Wietnam, ale też Indonezja.

Czytaj także: USA nie widzą powodu, aby odwoływać szefową MFW, jakie zarzuty stawiają jej przeciwnicy?

Fatum kadrowe ciąży nad Funduszem?

Trzeba na koniec przypomnieć, że w tym stuleciu ciąży nad dyrektorami IMF jakieś fatum. Były dyrektor zarządzający i przewodniczący rady wykonawczej IMF Horst Köhler zrezygnował z tych stanowisk i został prezydentem Niemiec. W 2010 roku prezydent Köhler musiał się jednak podać się do dymisji, gdy w wywiadzie dla niemieckiego radia stwierdził, że RFN wysłała żołnierzy do Afganistanu w obronie swych interesów gospodarczych.

Następcą Köhlera w Funduszu został minister gospodarki Hiszpanii Rodrigo Rato. Po zakończeniu swej misji w Waszyngtonie był prezesem najpierw jednego, a potem kolejnego banku z Madrytu. Prezes był z niego nietuzinkowy – w 2012 roku został skazany na 4,5 roku więzienia za sprzeniewierzenia finansowe. Wyszukane nie były – słodkie i bogate życie osobiste opłacał nie tylko z pensji, ale i ze służbowych kart kredytowych. Bronił się, że był to element jego wynagrodzenia, ale jakoś nie uwzględnił tych wydatków w zeznaniach podatkowych.

W tym stuleciu ciąży nad dyrektorami IMF jakieś fatum

No i Dominique Strauss-Kahn, któremu wróżono nawet sukces we francuskich wyborach prezydenckich, ale w 2011 roku został aresztowany w Nowym Jorku pod zarzutem napaści seksualnej na hotelową pokojówkę. W Ameryce oskarżony w końcu nie został, podobnie jak we Francji, gdzie w 2003 roku, wg jej twierdzeń, miał zgwałcić tamtejszą dziennikarkę. Skończyło się na podejrzeniach, ale nadal nie wiadomo, czy sprawiedliwie i słusznie, więc było po karierze.

A może niech następnym razem zatrudnią renomowanych łowców głów (headhunterów)?

Jan Cipiur

Źródło: aleBank.pl