Budżety partycypacyjne to nie wszystko, czyli jak współrządzić miastem wraz z mieszkańcami

Budżety partycypacyjne to nie wszystko, czyli jak współrządzić miastem wraz z mieszkańcami
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Dynamiczny rozwój nowych form komunikacji, ze szczególnym uwzględnieniem mediów społecznościowych, sprawia, iż pojęcie demokracji bezpośredniej przestaje być tylko utopijną wizją politologów czy też wspomnieniem ustroju panującego w starożytnych Atenach. Możliwość powszechnego udziału w sprawowaniu władzy wydaje się być rychłą perspektywą zwłaszcza w społecznościach lokalnych, o czym świadczy chociażby rosnąca popularność głosowań nad budżetami partycypacyjnymi w polskich miastach. Do takich wniosków doszli uczestnicy finałowej debaty tegorocznego Smart City Forum.

Obecnie mieszkaniec aglomeracji powyżej 500 tysięcy ludzi spędza 12 godzin poza domem #AgnieszkaGodlewska #ScreenNetwork

Koniecznym warunkiem aktywnego udziału lokalnej społeczności w decydowaniu o losach „małych ojczyzn” jest jednakże odpowiedni przepływ informacji pomiędzy samorządowymi włodarzami i urzędami a mieszkańcami. Komunikacja ta bynajmniej nie powinna się ograniczać wyłącznie do mediów społecznościowych czy innych kanałów elektronicznych. – Nie uciekniemy od kontaktu bezpośredniego. Co więcej, nikt chyba nie chce tego, żeby wszystkie procesy odbywały się zdalnie – podkreślił Marcin Wojdat, sekretarz m.st. Warszawy. Przypomniał on również, iż warunkiem właściwie przeprowadzonego procesu konsultacji społecznych jest dotarcie z odpowiednim zasobem informacji na temat realizowanych przez samorząd przedsięwzięć do jak największej liczby mieszkańców, nie wykluczając tych, którzy nie posługują się komputerem czy smartfonem. Z drugiej jednak strony uspołecznienie procesu decyzyjnego też ma swoje granice, których przekroczenie prowadzi do istotnych nieprawidłowości. Marcin Wojdat wskazał tu na przypadki zbytniego zachłyśnięcia się ideą budżetu partycypacyjnego przez co poniektórych włodarzy. – Jest niedobrze, kiedy miasta rywalizują pod względem ilości pieniędzy do rozdysponowania w ramach budżetu partycypacyjnego zamiast koncentrować się na jakości projektów – zauważył przedstawiciel m.st. Warszawy. Podkreślił on również, iż oddanie decyzji w tego typu sprawach w ręce mieszkańców nie wyeliminuje wszystkich obszarów spornych – w wielu przypadkach inicjatywy zgłaszane przez jedną grupę mieszkańców mogą wywoływać niezadowolenie innych środowisk. Wniosek? – Musimy doprowadzić do sytuacji, kiedy ludzie będą rozmawiali o swoich potrzebach. Podjęcie decyzji musi być wspólne, dlatego komunikacja jest istotna, i ona musi być wspomagana przez nowoczesne technologie – dodał Marcin Wojdat. Same rozwiązania komunikacyjne również stanowić mogą efekt zaangażowania lokalnych społeczności: przykładem mogą być tzw. hackathony, czyli społecznościowe tworzenie serwisów internetowych i aplikacji mobilnych wspierających funkcjonowanie miasta.

Doradca prezydenta Wałbrzycha Ryszard Błażnik podkreślił, że zamierzeniem organizatorów takiego przedsięwzięcia w Wałbrzychu było zaangażowanie młodych mieszkańców Wałbrzycha w urządzanie miasta. – Duże zainteresowanie projektem i stworzenie kilkudziesięciu pomysłów na aplikacje udowodniło, że jest to słuszny kierunek – dodał Ryszard Błażnik. Właściwie rozumiana komunikacja to również wykorzystanie szeroko rozumianych technik outdoorowych. Jest to szczególnie istotne w świecie, w którym obywatel coraz więcej czasu przebywa poza domem. – Obecnie mieszkaniec aglomeracji powyżej 500 tysięcy ludzi spędza 12 godzin poza domem, a w mniejszych aglomeracjach czas ten wynosi średnio 8-9 godzin – wskazała Agnieszka Godlewska, prezes Screen Network SA. W takich warunkach warto postawić na nośniki informacji, instalowane w plenerze lub innych miejscach publicznie dostępnych, np. pojazdach transportu miejskiego. Uczestnicy debaty wskazywali również, że konieczna jest właściwa reakcja odpowiednich organów samorządowych na problemy zgłaszane przez mieszkańców. Niedokonanie naprawy drogi czy przystanku autobusowego pomimo powtarzających się sygnałów ze strony mieszkańców może wywołać przeświadczenie o bezskuteczności tego rodzaju zawiadomień, co w konsekwencji osłabia chęć aktywnego angażowania się obywateli w działania samorządu.

Karol Jerzy Mórawski