Bankrut doradcą ministra pracy

Bankrut doradcą ministra pracy
Palermo, Sycylia. Fot. Robert Lidke/aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Doradcą włoskiego ministra pracy został zbankrutowany przedsiębiorca, którego - jak twierdzi - doprowadziła do ruiny administracja publiczna i urząd podatkowy - pisze z Rzymu Marek Lehnert

Komentatorzy zastanawiają się, czy zapisana w projekcie Braminiego klauzula o wykluczeniu z konfiskaty dłużnika jego sprzętu (maszyn, pojazdów itd. narzędzi pracy) nie zniechęci banków do udzielania przedsiębiorcom kredytów, skoro nie będzie można na tej drodze odzyskać pożyczonych im pieniędzy #MSP #ZBP

W sobotę 2 czerwca, czyli w dniu Święta Republiki Włoskiej (rocznicy referendum, w którym 2 czerwca 1946 roku Włosi w plebiscycie opowiedzieli się za porzuceniem monarchii i wyborem republiki), w centrum Wiecznego Miasta, a dokładnie na placu przed bazyliką Santa Maria in Cosmedin, w której przedsionku znajdują się słynne Usta Prawdy, Ruch Pięciu Gwiazd świętował swoje zwycięstwo w marcowych wyborach do parlamentu i powołanie rządu, zaprzysiężonego dzień wcześniej w Kwirynale.

Najszczęśliwszą osobą obecną na niewielkiej estradzie był średniego wzrostu mężczyzna z przedziałkiem na środku głowy, rozdzielającym burzę nienaturalnie płowych włosów. Mężczyzna nazywał się – i nazywa oczywiście – Sergio Bramini, ma 71 lat jest niewielkim przedsiębiorcą z północy Włoch, którego jak głosiła wieść gminna, zrujnowało państwo.

Samorządy nie płacą, fiskus żąda daniny

Bramini, właściciel kilku firm zajmujących się wywozem i upłynnianiem śmieci – głównie na południu – popadł w finansowe tarapaty, ponieważ gminy, z którymi współpracował przestały mu w pewnym momencie płacić za świadczone usługi. W tej chwili, jak twierdzi, szeroko rozumiana „administracja publiczna”, a mówiąc w dużym skrócie państwo, winne mu są ponad cztery miliony euro. Co nie przeszkadza, jak twierdzi Bramini, a powtarzają za nim życzliwe media, że to samo państwo żąda od niego jak gdyby nigdy nic regularnego płacenia podatków. A sąd w Monzy pod Mediolanem, właściwy dla jego miejsca zameldowania, wyegzekwował zwrot długu, jaki zaciągnął w banku, aby – jak mówił – móc wypłacić pensje swym pracownikom. Przedsiębiorca zastawił pod hipotekę swoją willę, a w połowie maja komornik zgłosił się po klucze.

Liga i Ruch 5 Gwiazd bronią przed komornikiem

Kilka tygodni wcześniej w Internecie pojawiła się petycja, adresowana do samego prezydenta Republiki, której sygnatariusze domagali się wstrzymania procedury wysiedlenia dawnego właściciela, który jak przypomniał sąd w publicznym oświadczeniu, nie kwapił się ze zwrotem kredytu nawet w okresie swej względnej prosperity. Komornika powitało kilkuset obrońców Braminie, a byli wśród nich dwaj wicepremierzy w nowym włoskim rządzie: Luigi Di Maio, lider Ruchu 5 Gwiazd, i Matteo Salvini, przywódca Ligi, którzy symbolicznie na szczęście rozrywali między siebie bezdomnego od tego momentu przedsiębiorcę.

Obaj obiecywali mu wszelkiego rodzaju pomoc, a przede wszystkim zmianę ustaw, biorących w obronę osoby – głównie przedsiębiorców – popadających w ruinę z powodu opieszałości administracji publicznej w płaceniu swoich zobowiązań.

Bankrut pisze projekt nowej ustawy o upadłości MSP

Luigi Di Maio był szybszy: jako minister pracy i spraw socjalnych (jak również rozwoju gospodarczego) załatwił Braminiemu zajęcie w charakterze jego osobistego doradcy do takich spraw, jakie poznał na własnej skórze. Stąd nieukrywana radość zainteresowanego na wiecu, którym ruch założony przez byłego komika Beppe Grillo świętował dojście do władzy.

W wywiadach dla środków masowego przekazu doradca zapowiadał, że ma już sztab ludzi, z którymi przygotuje projekt nowej ustawy dotyczącej upadłości małych i średnich firm, tak aby ich właściciele nie wchodzili więcej w konflikt ani z administracją państwową nie wyłączając fiskusa, ani z wymiarem sprawiedliwości

Włosi wprowadzą w życie pomysł polskiego ministra sprawiedliwości?

Bramini przypomniał, że wiele ofiar obecnie obowiązującego systemu odebrało sobie w rozpaczy życie, i że każdego dnia we Włoszech ogłasza bankructwo 320 przedsiębiorstw. A jego koledzy w niedoli zrzeszyli się już w siedemdziesięciu stowarzyszeniach, którego gotowe są poprzeć jego działalność.

Prasa ze swej strony powitała inicjatywę nowego ministra pracy z uznaniem, podkreślając, że aczkolwiek powoli, coś się jednak zmieniło w tej materii: gdy premier został w 2013 roku Enrico Letta z Partii Demokratycznej, administracja publiczna winna była małym i średnim przedsiębiorcom 90 miliardów euro, a w lipcu ubiegłego roku suma ta zmalała o połowę,, w tej chwili zaś mówi się o tylko 33 miliardach.

Czas oczekiwania na pieniądze skrócił się z ponad stu, do trzydziestu dni. Komentatorzy zastanawiają się jednocześnie, czy zapisana w projekcie Braminiego klauzula o wykluczeniu z konfiskaty dłużnika jego sprzętu (maszyn, pojazdów itd. narzędzi pracy) nie zniechęci banków do udzielania przedsiębiorcom kredytów, skoro nie będzie można na tej drodze odzyskać pożyczonych im pieniędzy.

Niektórzy stawiają niewygodne jak się wydaje pytanie, który Sergio Bramini jest doradcą ministra pracy?

Ten, którego członkowie rządu oraz większa część opinii publicznej znają z mediów, czy też ten, o którym wyłącznie lokalna prasa mówi, że obraz, jaki w nich stworzył nie odpowiada prawdzie, ponieważ przyczyną jego finansowej porażki nie była ślamazarna administracja publiczna (i bezduszne państwo, zupełnie nieczułe na jego tarapaty), lecz on sam, który w pewnym momencie nie dał sobie rady z prowadzeniem więcej niż jednego przedsiębiorstwa.

Lokalni reporterzy ustalili, że Bramini nawet w najgorszych momentach nie obniżył sobie zarobków, które wynosiły około 170 tysięcy euro rocznie.