Bankowość i Finanse | ZBP | Regulacje determinują dzisiejszą bankowość

Bankowość i Finanse | ZBP | Regulacje determinują dzisiejszą bankowość
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Dialog i partnerstwo będzie wyznacznikiem naszych działań nie tylko w sferze prawno-legislacyjnej. Postrzegam dużą szansę w szerszym otwarciu relacji Związku Banków Polskich z regulatorami i nadzorcami, ale także środowiskami konsumenckimi. Do tego dochodzi zacieśnianie relacji międzysektorowych na rynku finansowym, współpraca z innymi izbami, zwłaszcza rynku finansowego. Kluczowe znaczenie, nie tylko z punktu widzenia bankowości, ale funkcjonowania polskiej gospodarki i jakości życia Polaków, ma także wymiana doświadczeń i rozwijanie partnerstwa ze środowiskiem naukowym, w tym uczelniami i instytucjami badawczymi – podkreśla dr Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich. Rozmawiali z nim Paweł Minkina i Karol Mórawski.

Od trzech dekad krajowa bankowość nie miała problemów natury stabilnościowej, dotrzymując tempa zmianom zachodzącym w gospodarce. Czy dzisiejsza sytuacja różni się od tej, którą obserwowaliśmy w ostatnim trzydziestoleciu i czy rzeczywiście materializuje się ryzyko ograniczenia finansowania gospodarki przez banki?

– Obecnie osłabienie zdolności banków do finansowania gospodarki determinowane jest co najmniej kilkoma przesłankami, ale przede wszystkim należy zwrócić uwagę na niesprzyjające otoczenie regulacyjne i nadmierne nieproporcjonalne obciążenia. Niesprzyjające środowisko regulacyjne to często nadmiarowe, nie wymagane prawem unijnym i nie spotykane w innych państwach członkowskich uregulowania, które stawiają polskie banki w nierównej sytuacji względem banków w innych krajach unijnych. To choćby regulacje systematycznie osłabiające prawa wierzycieli (o czym szerzej powiemy jeszcze dalej) czy regulacje nakładające na banki niespotykane gdzie indziej ograniczenia (np. zwrot marży pomostowej, limit kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego, ograniczenia w outsourcingu bankowym, absurdalne obowiązki w zakresie tzw. uśpionych rachunków itd.) lub nakładające na banki dodatkowe obowiązki w zwalczaniu nadużyć podatkowych na szkodę Skarbu Państwa bez jakichkolwiek ulg z tego tytułu przynajmniej w części rekompensujących ponoszone przez banki koszty z tego wynikające.

Do tych wyzwań dochodzą nadzwyczajne obciążenia fiskalne i parafiskalne sektora bankowego. Od lat należą one do najwyższych w Europie, na czele z niezrozumiałą dla naszych kolegów z innych państw unijnych konstrukcją podatku bankowego, czy obciążeniami nadzwyczajnymi, jak wakacje kredytowe czy rezerwy na ryzyko związane z kredytami frankowymi. To tylko wybrane z wielu kwestii, które w najbliższych latach negatywnie będą wpływały na możliwości wspierania gospodarki, która w tym okresie także będzie musiała sprostać wielu trudnościom natury makroekonomicznej z inflacją na czele.

Czy są obszary i działania, które będą się wysuwały na plan pierwszy w aktywności ZBP?

– W nadchodzących miesiącach absolutnym priorytetem będzie reforma wskaźników referencyjnych, która stanowi dla sektora bankowego, bez cienia przesady, największą tego rodzaju zmianę systemową w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Tranzycja wszak dotyczyć będzie umów i instrumentów finansowych wiążących strony przez lata, i nie chodzi wyłącznie o kredyty hipoteczne. Równie istotnym wyzwaniem dla branży bankowej będzie docelowe unormowanie sytuacji w obszarze kredytów frankowych. ZBP popiera wszelkie działania, mające na celu usankcjonowanie na drodze ustawowej dobrowolnego programu ugód frankowych, których do chwili obecnej zawarto ponad 40 tys. Po drugiej stronie mamy 130 tys. postępowań, toczących się przed sądami, co istotnie paraliżuje wymiar sprawiedliwości. Przypomnę, że warszawski wydział frankowy wyznacza pierwsze terminy rozpraw na drugą połowę 2025 r.

Listę priorytetów ZBP na nadchodzące lata generalnie otwierają zagadnienia prawno-regulacyjne. Chcemy położyć silniejszy nacisk na współpracę z regulatorami w celu stworzenia przyjaznego i proporcjonalnego środowiska regulacyjnego, jak to ma miejsce w wielu państwach członkowskich UE, gdzie większość problemów rozstrzyganych jest w toku dialogu z regulatorem i nadzorcą. Dążymy do sytuacji, w której wątpliwości i zastrzeżenia, wysuwane w procesie stanowienia prawa, będą wyjaśniane zanim jeszcze projekt trafi na dalszą ścieżkę legislacyjną lub na drogę nowelizacji ustawy (czasami jeszcze w okresie vacatio legis poprzednio uchwalonej ustawy).

Dialog i partnerstwo będzie wyznacznikiem naszych działań nie tylko w sferze prawno-legislacyjnej. Postrzegam dużą szansę w szerszym otwarciu relacji Związku Banków Polskich z regulatorami i nadzorcami. Zakładamy budowę porozumienia na rzecz utrzymywania stabilności sektora bankowego, obejmującego z jednej strony interesariuszy publicznych, jak Ministerstwo Finansów, Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, Narodowy Bank Polski, Bankowy Fundusz Gwarancyjny czy Polski Fundusz Rozwoju, z drugiej zaś środowisko konsumenckie wraz z instytucjami je reprezentującymi: Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Rzecznikiem Finansowym i organizacjami konsumenckimi. Do tego dochodzi zacieśnianie relacji międzysektorowych na rynku finansowym, współpraca z innymi izbami, zwłaszcza rynku finansowego, która obecnie nabiera szczególnego znaczenia. To właśnie banki często są liderami projektów, realizowanych wspólnie z innymi branżami, także spoza rynku finansowego.

Kluczowe znaczenie, nie tylko z punktu widzenia bankowości, ale funkcjonowania polskiej gospodarki i jakości życia Polaków, ma wymiana doświadczeń i rozwijanie partnerstwa ze środowiskiem naukowym, w tym uczelniami i instytucjami badawczymi, m.in. w ramach Polskiego Forum Akademicko-Gospodarczego. W tym zakresie liczymy na wsparcie ze strony prezesa Krzysztofa Pietraszkiewicza, który jako reprezentant władz Polskiego Forum Akademicko-Gospodarczego zadeklarował dalszą współpracę z ZBP m.in. na rzecz wzmacniania więzi między nauką a rynkiem finansowym.

Tym działaniom towarzyszyć będzie troska o dochowywanie najwyższych standardów etycznych przez kadry bankowe, stąd na liście priorytetów dla ZBP na nadchodzące lata nie mogło zabraknąć ścisłej współpracy z Komisją Etyki Bankowej w zakresie wypracowania, monitorowania standardów pracy z klientami, jak również promowania dobrych praktyk.

Nawiążę do pierwszego wyzwania – reformy wskaźników referencyjnych. Podobne działania były już podejmowane w Europie i na świecie. Na ile możemy się wzorować na rozwiązaniach wprowadzanych w innych krajach, a na ile powinniśmy wybrać własną drogę?

– Przyjmując założenia reformy wskaźników referencyjnych, patrzyliśmy na doświadczenia krajów takich, jak Szwajcaria, Wielka Brytania czy Kanada. Założenia polskiej reformy, zwłaszcza jeśli chodzi o jej zakres, skalę i rozmiar, są jednak nieporównywalnie bardziej rozległe. Dlatego klasyfikuję reformę wskaźników referencyjnych jako największe wyzwanie dla sektora bankowego. Staramy się czerpać z doświadczeń tranzycji czy reform wskaźników referencyjnych w innych państwach członkowskich w zakresie dobrych praktyk. Mam na myśli nie tylko organizację procesu, począwszy od wzorowania się na uregulowaniach w zakresie samej architektury organizacyjnej reformy, czyli National Working Groups, czego odpowiednikiem jest Narodowa Grupa Robocza. Patrzymy na doświadczenia wynikające z uregulowania procesów w zakresie kształtowania się rynku dla nowego wskaźnika, co jest kluczowe dla powodzenia reformy. Patrzymy też na doświadczenia w zakresie komunikacji i edukacji. Do kwestii tej przywiązujemy szczególną wagę, biorąc pod uwagę potrzebę wytłumaczenia społeczeństwu prostymi słowami trudnej i skomplikowanej reformy. Uwzględniamy też doświadczenia podobnych tranzycji, jeśli chodzi o mapę drogową, jednak jak wskazywałem już kilkukrotnie, terminarz przyjęty w Polsce jest nadzwyczaj ambitny. W większości krajów rozwiniętych proces ten trwał standardowo kilka lat, nie wykluczam, że w zależności od realizacji poszczególnych etapów mapy drogowej w Polsce być może będą konieczne pewne przesunięcia, wzorem najlepszych praktyk doświadczonych państw.

Słowo „regulacje” w ostatnich latach bardzo mocno przywarło do bankowości.

– Regulacje istotnie determinują funkcjonowanie sektora finansowego, rzecz w tym, że w ostatnim czasie wpływ ten coraz częściej bywa niekorzystny. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, iż najważniejsze wyzwania dla współczesnej bankowości mają źródło w regulacjach, zarówno szczebla krajowego, jak i europejskiego. Wymowne określenie „tsunami regulacyjne” pojawiło się mniej więcej dziesięć lat temu, i po dziś dzień się nie zdezaktualizowało, wręcz przeciwnie – bankowość dziś jest najbardziej regulowanym obszarem gospodarki.

Reforma wskaźników referencyjnych stanowi szczególne wyzwanie, ale przecież równolegle musimy wdrażać szereg regulacji, chociażby z dziedziny wymogów ostrożnościowych, obszaru płatności, cyberbezpieczeństwa, czy przeciwdziałania praniu pieniędzy. Tych wyzwań nie zabraknie i w nadchodzącej przyszłości, myślę tu choćby o rozporządzeniu DORA w sprawie cyfrowej odporności operacyjnej banków, reformie europejskiego systemu AML, potrzebie spełnienia wymogów MREL, czy też systematycznie zmienianych i uzupełnianych regulacjach ostrożnościowych w zakresie stabilności rynku finansowego (CRR).

Dla ZBP obszar prawno-regulacyjny zawsze stanowił bardzo istotny fragment działalności. Reprezentowanie sektora przed szeroko pojętymi organami administracji publicznej oraz występowanie w ramach procesu legislacyjnego, tak na szczeblu parlamentarnym, jak i rządowym, jest niejako wpisane w DNA izby gospodarczej, jaką jest ZBP. Regulacje determinują działalność banków w takich obszarach, jak system płatniczy, funkcjonowanie rynków finansowych, cyberbezpieczeństwo, programy publiczne i środowiska gospodarcze, obszar konsumencki i detaliczny, wdrażanie rozwiązań z obszaru ESG, czy funkcjonowanie rynku mieszkaniowego. Istotna jest też wreszcie współpraca międzynarodowa w obszarze regulacji, w szczególności z interesariuszami na poziomie unijnym oraz w ramach Europejskiej Federacji Bankowej. We wszystkich tych obszarach Związek Banków Polskich jest obecny poprzez stosowne rady, komitety i grupy robocze, wspierając banki w bieżącym funkcjonowaniu i interpretowaniu tych regulacji dzięki opracowaniu rekomendacji, wytycznych, wyjaśnień interpretacyjnych i dobrych praktyk. Od lat ZBP jest w tym obszarze szczególnie aktywny i z pewnością będę się starał, aby ta aktywność była kontynuowana i rozwijana, bo wierzę głęboko, że w praktyce wspiera banki.

Mimo tak restrykcyjnie regulowanego obszaru, jakim jest bankowość, coraz częściej pojawiają się zarzuty związane z kwestionowaniem zawartych umów.

– To jedna z tych kwestii, która jest przedmiotem mojej szczególnej troski. Po bardzo dokładnych analizach praktyk funkcjonowania banków w innych państwach członkowskich UE, dzięki naszemu brukselskiemu przedstawicielstwu, ale także współpracy w ramach Europejskiej Federacji Bankowej, zaobserwowaliśmy, że jedynie w Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem masowego kwestionowania zawartych umów w obrocie gospodarczym. Badania socjologiczne, przeprowadzone w tej materii wykazały, iż istnieje swoiste przyzwolenie części społeczeństwa polskiego na podejmowanie prób podważania zawartych umów czy uchylania się od spłaty zobowiązań. W tym celu wykorzystywane są argumenty prawne w sposób całkowicie instrumentalny, często na wyrost, jedynie po to, by uwolnić się od zobowiązania poprzez podważenie czy unieważnienie umowy. Przykładem jest powszechnie nadużywana w polskiej praktyce przesłanka abuzywności umów, która – w porównaniu z sytuacją w innych państwach członkowskich – urosła do rozmiarów absurdu czy wręcz patologii. Problem ten, co również zostało potwierdzone empirycznymi doświadczeniami innych państw członkowskich, występuje wyłącznie w Polsce.

Instrumentalne nadużywanie abuzywności (znamienne, że wyłącznie wobec sektora bankowego, czyli tam, gdzie jest największa skala potencjalnego uwolnienia się od zobowiązań) prowadzi do masowego unieważniania umów kredytów walutowych, podczas gdy umowy tego typu funkcjonowały w ponad połowie państw członkowskich Unii Europejskiej, i w żadnym z tych krajów nie dochodziło do podobnych problemów. Nawet w krajach, które nie przyjęły dla tego obszaru żadnych regulacji, jak np. Austria, gdzie notabene udzielono więcej kredytów frankowych niż w Polsce, nikt nie słyszał o jakimkolwiek przypadku unieważnienia umowy.

We wszystkich państwach, poza Polską, respektowana jest fundamentalna zasada pacta sunt servanda, wywodząca się jeszcze z prawa rzymskiego. W Polsce wręcz przeciwnie – możemy mówić o swoistym trendzie zachęcania do  podważania umów przez kancelarie frankowe. Ironią losu jest fakt, iż te podmioty, podnoszące na swoich sztandarach hasła o abuzywności, same w swoich umowach posiadają masę zapisów niedozwolonych (klauzul abuzywnych), na co wielokrotnie zwracał uwagę UOKiK, który skądinąd ukarał część kancelarii za stosowanie klauzul abuzywnych. Podobnie zresztą niedawny wyrok TSUE, odnoszący się do sprawy wynagrodzenia za świadczenie usługi prawnej na podstawie umów zawierających klauzule abuzywne, wyraźnie podkreślał, że klient powinien być w takiej sytuacji zwolniony z zapłaty wynagrodzenia, nawet jeśli usługa została wykonana. Chciałbym szczególnie zwrócić uwagę na ten wyjątkowy paradoks, i zachęcić do tego, by większą uwagę poświęcić nierzetelnym działaniom prawników reprezentujących kredytobiorców. Do tej pory stosunkowo niewiele mówiło się o tym problemie.

Nieprzypadkowo chyba podczas ostatniego Forum Bankowego prezes Cezary Stypułkowski stwierdził, iż najgorsze przekleństwo w Polsce powinno brzmieć: „Obyś był wierzycielem!” Jak powstrzymać ten proces?

– Uprzywilejowanie dłużnika za wszelką cenę, kosztem słusznych uprawnień wierzyciela wynikających z zawartej umowy, w takim zakresie jest niespotykane w jakimkolwiek innym państwie Unii Europejskiej. Dysponujemy szczegółowymi danymi, wskazującymi, iż sytuacja wierzyciela w Polsce jest najgorsza w całej UE i nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady. To konsekwencja legislacji krajowej, która abstrahuje od potrzeby wyważenia uprawnień dłużnika i wierzyciela. Takie prawo bardzo często działa także przeciwko wierzycielom publicznym, na szkodę Skarbu Państwa. To wyraz niezwykle populistycznych tonów, które trafiają na podatny grunt, ale i skrajnej krótkowzroczności, jeśli chodzi o długofalowe skutki nieposzanowania praw wierzycieli. Jest to sprzeczne z obowiązującymi w UE, traktatowymi zasadami równej konkurencji, gdyż polscy wierzyciele są na upośledzonej pozycji wobec wierzycieli z innych państw członkowskich. Przede wszystkim jednak mamy do czynienia z postępującym osłabianiem moralności i dyscypliny płatniczej, co już godzi w fundamentalne zasady etyki, nie tylko gospodarczej. To swoista promocja niespłacalności zobowiązań. Martwi mnie, że na fali populizmu i prób przypodobania się różnym grupom społecznym interes przedsiębiorców, nie tylko finansowych, jako wierzycieli jest tak ostentacyjnie ignorowany. Reguły społecznej gospodarki rynkowej podlegają wszak konstytucyjnej ochronie.

Regulacje istotnie determinują funkcjonowanie sektora finanso­wego, rzecz w tym, że w ostatnim czasie wpływ ten coraz częściej bywa niekorzystny. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, iż naj­ważniejsze wyzwania dla współczesnej bankowości mają źródło w regulacjach, zarówno szczebla krajowego, jak i europejskiego. Wymowne określenie „tsunami regulacyjne” pojawiło się mniej więcej dziesięć lat temu, i po dziś dzień się nie zdezaktualizowało.

Paradoksalnie Polska należy do europejskich liderów jeśli chodzi o produkcję prawa. Czego potrzeba, by ową ilość zamienić na jakość? Czy główną przeszkodą dla kreowania dobrych przepisów jest polaryzacja sceny politycznej, a może praprzyczyn szukać należy gdzie indziej?

– Zajmujemy niechlubne, pierwsze miejsce pod względem ilości stron produkowanych aktów prawnych. Wydaje się, że jest to skutek praktyki, wykształconej w procesie transformacji ustrojowej, i utrwalanej w kolejnych latach. Myślę o tworzeniu prawa kazuistycznego, usiłującego obejmować każdy aspekt regulowanej materii, często wzajemnie sprzecznego, słabo skoordynowanego, w konsekwencji nie nadążającego za potrzebami rynku i sygnałami zgłaszanymi przez organizacje reprezentujące przedsiębiorców. Twórcy przepisów słabo wsłuchują się w głos tzw. strony społecznej, w tym izb gospodarczych, w efekcie stanowione prawo niejednokrotnie musi być zmieniane w szybkim tempie, często jeszcze w okresie vacatio legis, co uważam za kuriozalną sytuację. Głosy przedstawicieli praktyków wskazujące, że dane rozwiązanie się nie sprawdzi i w praktyce nie zadziała – tak jeśli chodzi o konstrukcję, jak i terminarz – są nad wyraz często lekceważone, a przepisy niejednokrotnie pisane są przez urzędników-teoretyków nie mających pojęcia, jak w praktyce funkcjonuje określony mechanizm wedle zasady, że papier przyjmie wszystko. Jedną z moich ambicji jest zwiększenie skuteczności oddziaływania strony społecznej na tworzenie prawa, a wzorem innych państw członkowskich także próba uregulowania wielu kwestii bez potrzeby uciekania się do legislacji, na drodze samoregulacji czy wyjaśniania spornych kwestii w formie stanowisk i wyjaśnień właściwych ministerstw i organów nadzoru.

Dziś legislacja nie jest wyłącznie domeną krajową. Budowa przedstawicielstwa Związku w Brukseli rozpoczęła się 10 lat temu, jakie są jego perspektywy obecnie?

– Nasze przedstawicielstwo w Unii Europejskiej od lat umacnia swoją pozycję, jest jedynym tego typu przedstawicielstwem federacji bankowych w tej części Europy. Koledzy z sąsiednich krajów dostrzegli naszą działalność na forum unijnym i aktywnie współdziałają z nami, a my często reprezentujemy poglądy kilku federacji bankowych z tej części Europy. Udział w procesie legislacyjnym na poziomie europejskim traktuję z równą powagą, jak zaangażowanie w tworzeniu prawa na poziomie krajowym. W wielu państwach Europy Zachodniej nacisk na odpowiednią reprezentację interesów na poziomie legislacji unijnej jest traktowany priorytetowo, z uwagi na późniejszą implementację tych uregulowań na poziomie krajowym. Tam dla wielu federacji bankowych z Europy Zachodniej zaczyna się de facto udział w procesie tworzenia prawa. Konsekwentnie stawiamy na rozszerzenie naszego udziału w ramach reprezentacji sektora bankowego tej części Europy na poziomie Unii Europejskiej. Będziemy konsekwentnie współpracować także z przedstawicielami sektorów bankowych innych państw członkowskich, nie tylko z tej części Europy, ale także poprzez Europejską Federację Bankową, gdzie również jesteśmy jednym z najaktywniejszych członków.

Polskie banki należą do czołówki cyfrowej gospodarki, jednak obserwowane zmiany, w tym rozwój AI, stwarzają również rozliczne zagrożenia. Czy w tym kontekście należy poszukiwać jeszcze lepszych rozwiązań, być może paneuropejskich, w dziedzinie cyberodporności, biorąc pod uwagę chociażby sytuację na Wschodzie i zaangażowanie wielu grup w destabilizację poszczególnych gałęzi gospodarki?

– Cyberbezpieczeństwo i cyberodporność to fundamentalne wyzwania, którym banki muszą na bieżąco stawiać czoło. Jako przewodniczący komitetu Bankowego Centrum Cyberbezpieczeństwa miałem okazję obserwować, jak ważny w praktyce bankowej jest aspekt cyberbezpieczeństwa. Niedawno w jednej z ankiet, przeprowadzanych w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego, prezesi banków wskazali wyzwania związane z cyberbezpieczeństwem jako jedne z najważniejszych w najbliższych latach. Tradycyjne formy kryminalnej aktywności przestępców w sektorze bankowym (,,analogowe’’) w dużej mierze odeszły do lamusa, wysiłki sprawców koncentrują się na cyberprzestępczości, która w połączeniu z zaawansowaną socjotechniką i manipulacją potrafi być zaskakująco skuteczna, mimo ogromnych wysiłków edukacyjnych podejmowanych przez ZBP i poszczególne banki. Widzieliśmy także szereg zagrożeń związanych z cyberwojną na Ukrainie jako jednym z elementów rosyjskiej agresji, która paradoksalnie wzmocniła odporność sektora bankowego i była dlań dobrym testem, potwierdzającym, iż jest on odpowiednio przygotowany na zagrożenia związane np. z masowymi atakami DDoS czy próbami szerzenia dezinformacji. Ogromne wyzwania towarzyszą rozwojowi sztucznej inteligencji, która jest używana przez banki w rozmaitych procesach korzystających z machine learning, ale może być też narzędziem do szerzenia dezinformacji czy manipulacji, chociażby z wykorzystaniem deep fake’ów czy kreowaniem nieprawdziwych informacji, trudnych do odróżnienia dla przeciętnego klienta.

Mamy przed sobą wdrożenie unijnych regulacji w obszarze cyberodporności, w tym rozporządzenia DORA, ale także liczne zmiany wynikające z dyrektywy NIS2, nowej projektowanej ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, czy nowej ustawy o zwalczaniu nadużyć w sektorze telekomunikacyjnym, gdzie szczególny nacisk położono na zwalczanie procederu podszywania się pod różne instytucje i osoby. Jednym z największych wyzwań jest zapewnienie właściwego poziomu cyberbezpieczeństwa i odpowiednia reakcja na bieżące incydenty, nowe metody i schematy działania cyberprzestępców. Jako środowisko bankowe jesteśmy do tego dobrze przygotowani, nasze działania są właściwie koordynowane w ramach Bankowego Centrum Cyberbezpieczeństwa koordynującego zwalczanie cyberprzestępczości, w tym również poprzez kreowanie sektorowych rozwiązań IT podwyższających poziom odporności samych instytucji, jak i ochrony klienta końcowego. Będziemy dążyć do dalszego rozwijania systemów wymiany informacji o zagrożeniach, ale również do ustawicznego zwiększania świadomości Polaków odnośnie bezpiecznego korzystania z dobrodziejstw gospodarki elektronicznej. Mam tu na myśli programy edukacyjne, dedykowane do różnych grup wiekowych, od młodzieży szkolnej i akademickiej aż po seniorów, najbardziej narażonych na ataki ze strony przestępców.

Myśląc o cyberodporności, należy jednak myśleć w nieco szerszym niż bankowość kontekście. W mojej ocenie nieuniknione powinno być poddanie w przyszłości bigtechów i fintechów świadczących usługi finansowe regulacjom w podobnym zakresie, jak sektor bankowy. Ten obszar będzie wymagał wzmocnienia instrumentów nadzorczych, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wpływ tych firm na rozwój technologii stosowanych w poszczególnych segmentach rynku finansowego, jak i bezpośrednie świadczenie części usług z sektora finansowego. Fintechy, jak każdy sektor gospodarki, wymagają nadzoru w kontekście zapewnienia bezpiecznych warunków funkcjonowania samych instytucji czy też czuwania nad eliminacją zagrożeń dla klientów korzystających z ich usług. Sądzę, że stworzenie szerszych podstaw regulacyjnych dla funkcjonowania tych segmentów rynku jest tylko kwestią czasu.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK