Bankowość i Finanse | Gospodarka | Uroboros, czyli walka z inflacją

Bankowość i Finanse | Gospodarka | Uroboros, czyli walka z inflacją
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Po kilku dekadach Wielkiego Umiaru do światowej gospodarki powróciło jedno z największych zagrożeń gospodarczych - inflacja. Na krajowej arenie pojawiają się coraz to nowe pomysły polityczne i gospodarcze mające przeciwdziałać skutkom inflacji, opisywane szeroko przez media i ekspertów. A jak świat walczy z plagą, która zdawała już się wyginąć, a jednak obecnie rozprzestrzenia się falami niczym COVID?

Krzysztof Grad

Wrześniowy odczyt inflacji wskazuje, że powszechny wzrost cen (CPI) w ujęciu rok do roku, wyniósł 280%… w Zimbabwe. Choć wyprawy na codzienne zakupy z torbami pieniędzy, przynajmniej na razie, nam nie grożą, niemniej zjawisko hiperinflacji, czyli powszechnego wzrostu cen powyżej 100%, nie jest Polakom takie obce. Część z nas pamięta schyłek PRL-u, gdy miesięcznie ceny rosły w tempie 50%. W całym 1989 r. inflacja wyniosła 251,1%, a rok później aż 585,8%. Nawet jednak wtedy dalecy byliśmy od „osiągnięć” afrykańskiego rekordzisty ostatnich dekad – w latach 2008-2009 Zimbabwe przeżyło jedną z największych w historii świata hiperinflację, w trakcie której ceny podwajały się niemal codziennie. W 2008 r., szczytowym pod względem inflacji, roczny wzrost cen sięgnął według Międzynarodowego Funduszu Walutowego 500 mld%. Symbolem tego okresu, który zdobył światową (nie)sławę, jest banknot o rekordowym nominale 100 bilionów dolarów Zimbabwe.

Najwyższy nominał banknotu w Polsce ma o 9 zer mniej, jednak wzrost cen na poziomie 17,2% r/r, jaki zaraportował w tzw. szybkim szacunku GUS za wrzesień, to najwyższy wynik w naszym kraju od blisko ćwierćwiecza. Tzw. galopująca inflacja, czyli przekraczająca 10% r/r, nie jest tylko naszą specjalnością. We wrześniu, po raz pierwszy w historii, dwucyfrowy wzrost cen na poziomie 10% zanotowało strefa euro, przy czym to oczywiście średnia, gdyż w części krajów należących do Eurolandu wskaźnik wyraźnie wszedł w zakres dwucyfrowy (w Austrii 11%, Belgii 12%, Grecji 12,1%, Słowacji 13,6%). W Holandii dynamika cen sięgnęła 17,1%, co jest poziomem najwyższym od II wojny światowej, a w państwach bałtyckich – na Litwie i Łotwie inflacja r/r weszła już w trzecią dziesiątkę, sięgając odpowiednio 22,5% i 22,4%. Dwucyfrowej inflacji nie oparły się nawet Niemcy, gdzie miał miejsce skokowy wzrost cen – w porównaniu do poprzedniego miesiąca inflacja CPI we wrześniu wzrosła o ponad jeden punkt procentowy do 10%, czyli poziomu nie notowanego od 70 lat.

Oddzielnym rozdziałem inflacyjnej historii jest Turcja, gdzie powszechny wzrost cen znacznie przyspieszył z początkiem roku, by w sierpniu przekroczyć 80%. Podobnej skali wzrost cen notuje również należąca do G-20 Argentyna (78,5%). Choć w grupie dwudziestu największych gospodarek świata (19 + Unia Europejska) w większości inflacja nadal mieści się w kategoriach „pełzająca” (do 5%) lub „krocząca” (5-10%), to jednak niemal we wszystkich krajach jest ona na wyraźnie podwyższonych poziomach. Tak jest też w Stanach Zjednoczonych, gdzie inflacja w czerwcu osiągnęła najwyższy od 1981 r. poziom 9,1%. I choć później zaczęła spadać, do 8,5% w lipcu i 8,3% w sierpniu, to jednak nadal jest wyższa od oczekiwań rynkowych. Jednocześnie rosła amerykańska inflacja bazowa, z której wyłączone są spadające ceny paliw i żywności.

Opublikowana w lipcu analiza danych z 44 rozwiniętych gospodarek przeprowadzona przez Pew Research Center wykazała, że w prawie wszystkich z nich ceny towarów i usług konsumpcyjnych znacznie wzrosły od czasów przed wybuchem pandemii COVID-19. W 37 z badanych krajów średnia roczna stopa inflacji w I kw. br., była co najmniej dwukrotnie wyższa niż w tym samym okresie roku 2020, kiedy pandemia dopiero się rozkręcała. Zamrożenie gospodarki i zerwanie łańcuchów dostaw, a także rządowe programy wsparcia, często działające na zasadzie „helicopter money”, są uznawane za jedne z głównych przyczyn obecnego wzrostu cen. Drugim czynnikiem, który napędził wzrost cen, jest atak Rosji na Ukrainę i rosyjska wojna energetyczna, rozpoczęta jeszcze przed 24 lutego br., przez którą wzrosły koszty paliw i żywności. Te dwie następujące po sobie fale tsunami zaczęły zalewać światową gospodarkę galopadą cen i spadkiem wzrostu gospodarczego.

Wróg numer jeden

Podwyższony wzrost cen, choć niejednolity w swej skali i intensywności, spędza sen z powiek większości bankierów centralnych, odpowiedzialnych za politykę monetarną krajów. Na tegorocznym sympozjum w amerykańskim Jackson Hole decydenci monetarni potwierdzili, że pandemia, a następnie wojna ostatecznie zakończyły trwający od początku lat 80. ub.w. do pandemii (z krótką przerwą na kryzys 2008 r.) okres względnego spokoju, czyli tzw. Great Moderation, który charakteryzował się utrzymującą się niską inflacją i stałym wzrostem gospodarczym. W wystąpieniu w Jackson Hole Isabel Schnabel, członek zarządu Europejskiego Banku Centralnego, postawiła pytanie, czy kończąc okres czterech dekad wielkiego umiarkowania, nie wchodzimy właśnie w czas silnych turbulencji, czyli Great Volatility.

– Pytanie (…) brzmi, czy pandemia, a ostatnio inwazja Rosji na Ukrainę, będą zwiastunem punktu zwrotnego dla stabilności makroekonomicznej – to znaczy, czy „Wielkie Umiarkowanie” ustąpi okresowi „Wielkiej Niestabilności” – czy też te wstrząsy, choć znaczące, ostatecznie okażą się tymczasowe, jak miało to miejsce w przypadku globalnego kryzysu finansowego – zapytała.

Jednym z kluczowych wskaźników pozwalających odpowiedzieć na to pytanie, a jednocześnie jednym z najważniejszych przedmiotów troski wielkich tego świata jest właśnie inflacja. W wielu rozwiniętych krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, okres Great Moderation z inflacją na stosunkowo niskim poziomie, był tak długi, że całe pokolenia zapomniały już, iż ceny mogą nagle znacząco wzrosnąć. Gdy fala podwyżek cen zaczęła rozlewać się po świecie, strach przed inflacją powrócił. Wskazują na to badania IPSOS, międzynarodowej firmy badań rynku i opinii publicznej, która od sierpnia 2020 r. co miesiąc pyta ok. 20 tys. osób w 27 krajach na wszystkich kontynentach (od sierpnia 2022 r. w 28 krajach), które z 18 możliwych problemów budzą ich największy niepokój. Respondenci mogą wybrać trzy odpowiedzi. Przez 18 miesięcy najczęściej wymieniany był COVID-19, jednak z końcem I kw. br. obawy związane z koronawirusem zostały wyprzedzone przez rosnący strach przed inflacją. Po nieustającym wzroście, przez 13 miesięcy z rzędu, zajmuje on globalnie pierwsze miejsce w rankingu obaw. Wyniki sierpniowej edycji sondażu wskazują, że największe obawy o inflację wyrazili mieszkańcy Argentyny (71%), Polski (67%) i Turcji (56%). Inflacja pozostaje największym zmartwieniem nawet w Niemczech, gdzie 44% ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK