Bankowość i Finanse | Gospodarka | Przed nami ciekawe czasy…

Bankowość i Finanse | Gospodarka | Przed nami ciekawe czasy…
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Nie chcę snuć kasandrycznych wizji, ale długotrwały brak odpowiedniej reakcji ze strony NBP może spowodować, że za dwa-trzy lata zaczniemy w Polsce na nowo żyć w świecie inflacyjnym, nawet jeśli na świecie inflacja nie powróci. Bo jeśli utrzymywałyby się spore różnice inflacyjne między Polską a naszymi głównymi partnerami gospodarczymi, z czasem zacznie się też systematyczna dewaluacja złotego. A to kolejny silny element spirali inflacyjnej - podkreśla prof. dr hab. Witold Orłowski w rozmowie z Bohdanem Szafrańskim.

Pandemia to nie tylko zagrożenie koronawirusem, ale i rozwój nowych technologii. Jaki może być jej długofalowy wpływ na gospodarkę świata i Polski?

– Każdy kryzys jest szokiem dla gospodarki, czasem bardziej, a czasem mniej bolesnym, czasem bardziej, a czasem mniej trwałym. Jednocześnie kryzysy wcale nie oznaczają wyhamowania długofalowego wzrostu gospodarczego. Wręcz odwrotnie, zaryzykowałbym tezę, że szok zazwyczaj ma raczej działanie pobudzające, zmusza gospodarkę do dostosowania. Istota problemu tkwi w tym, że na dłuższą metę wzrost gospodarczy zależy głównie od postępu technicznego. Oczywiście współczesna teoria wzrostu nieodmiennie powtarza, że postęp naukowo-techniczny nie jest wcale dany, że można go stymulować przez odpowiednią politykę gospodarczą. No i że to, w jakim stopniu dana gospodarka wykorzystuje postęp, zależy przede wszystkim od inwestycji w kapitał ludzki i kapitał fizyczny, który niesie ze sobą nowe technologie.

Ważne jest to, że na długo, zanim zaczęła się pandemia, świat wszedł w okres czwartej rewolucji przemysłowej związanej z powszechną digitalizacją, robotyzacją, wykorzystaniem sztucznej inteligencji, rozwojem internetu rzeczy i usług. Rewolucja przemysłowa to okres gwałtownego przyspieszenia zmian technologicznych. Skąd wiemy, że trwa rewolucja? Wystarczy sobie przypomnieć, że ćwierć wieku temu prawie nie istniał jeszcze internet, używał go ułamek procenta ludności świata. Dziś używa go dwie trzecie ludzi. Albo inny przykład: jak zmienił nasze życie i jak wpłynął na gospodarkę smartfon? Ilu ludzi używało go 15 lat temu? Odpowiedź jest prosta, zero, bo premiera iPhone’a miała miejsce 14 lat temu. To tylko przykłady, ale pokazują, jak w dzisiejszym świecie błyskawiczne jest tempo rozprzestrzeniania się nowych technologii.

No i teraz mamy pandemię. A jej pierwszym efektem było to, że nawet najbardziej opornym na procesy digitalizacji firmom życie szybko wbiło do głowy, że trzeba to na gwałt robić. Myślę, że najważniejszy był tu przełom, który nastąpił w głowach: w końcu narzędzia do pracy zdalnej, którymi przez ostatni rok zaczęliśmy się masowo posługiwać, półtora roku temu tkwiły sobie zainstalowane na naszych komputerach. Jednak niewielu firmom przychodziło do głowy, żeby choć część rutynowych spotkań odbywać online, ludzie tego zresztą zazwyczaj nie lubili. I raptem wszyscy musieli się z dnia na dzień przekonać, że jednak się da! Nie wszędzie i nie zawsze, ale jednak. A co więcej – okazało się też, że jeśli firma umie dobrze zarządzać pracą ludzi, w trybie zadaniowym, pracownicy naprawdę mogą przynajmniej część pracy wykonywać np. w swoim domu, a nie w wielkim biurze.

Szok pandemiczny wyraźnie przyspieszył te wszystkie zmiany, zwiększył też zrozumienie dla globalnych wyzwań, takich jak np. zmiany klimatyczne. Ogromne pieniądze, które zostaną skierowane na transformację energetyczną czy rozwój telemedycyny… – która, notabene, nie oznacza telefonicznych porad lekarzy, jak sugeruje niezbyt szczęśliwa polska nazwa, ale masowe wykorzystanie najnowszych technologii, internetu i sztucznej inteligencji w monitorowaniu naszego stanu zdrowia i leczeniu chorób. No więc te ogromne pieniądze przyniosą owoce w postaci jeszcze szybszych zmian technologicznych. Sądzę, że nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić tego, jak w ciągu najbliższych 10-15 lat zmieni się nasze życie i gospodarka. Znacznie bardziej niż są w stanie wymyślić najbardziej pomysłowi autorzy filmów SF.

Na pewno zmienią się światowe łańcuchy dostaw. Czy możemy na tych zmianach zyskać?

– Jednym z szoków, których zaznała w zeszłym roku światowa gospodarka, było zahamowanie dostaw podzespołów do produkcji w wyniku lockdownu w Chinach, a potem strach wywołany groźbą zablokowania Kanału Sueskiego. Trochę to uświadomiło wielkim koncernom, że z lokowaniem elementów łańcucha dostaw po całym świecie wiąże się też ryzyko. Wiele już ogłosiło, że będzie się starało je skracać, co wywołało już u nas radosne oczekiwania. No bo jak niemiecki producent aut będzie chciał mieć poddostawcę bliżej niż w Wietnamie, to musi w pierwszej kolejności pomyśleć o Polsce – ale mam tu dwa ostrzeżenia. Po pierwsze, mamy jednak wielu rywali, a nasze koszty ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK