Bankowość i Finanse | Gospodarka | PoCOVIDowa perspektywa dla Polski

Bankowość i Finanse | Gospodarka | PoCOVIDowa perspektywa dla Polski
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Polska gospodarka nieprzerwanie od początku lat dziewięćdziesiątych rok do roku notowała dodatni wzrost poziomu Produktu Krajowego Brutto, co daje ponad 110-procentowy przyrost tego wskaźnika od początku transformacji. Wszystkie prognozy przewidują, że za sprawą pandemii rok 2020 będzie pierwszym w tym niespełna 30-letnim okresie, kiedy PKB Polski będzie ujemne. Z drugiej jednak strony wpływ wirusa COVID na krajową gospodarkę jest daleko mniej dotkliwy niż w większości krajów europejskich.

Cyklicznie we wrześniu Związek Banków Polskich prezentuje raport Polska i Europa, który opisuje krajową gospodarkę i bankowość na europejskim tle. Materiał ten podsumowuje najważniejsze wskaźniki makroekonomiczne, prezentując także prognozy gospodarcze określone przez międzynarodowe instytucje finansowe. Tegoroczne wydanie jest okazją do analizy krajowej koniunktury w trudnym okresie pandemii oraz prezentacji prognoz na najbliższe 16 miesięcy – do końca roku 2021.

Biorąc pod uwagę dynamikę zachodzących zmian, już na wstępie należy podkreślić, że obecnie niezwykle trudno ocenić perspektywy i zakres przemian, jakie będziemy obserwować w gospodarkach poszczególnych krajów w kolejnych kwartałach. Prezentowane prognozy mogą ulec korekcie zarówno poprzez nasilenie się czynnika pandemii, jak i potencjalne zarzewie innych kryzysów, tym razem o charakterze ekonomicznym.

Główny czynnik, jakim jest epidemia, pozostaje dużą niewiadomą, a zdecydowany przyrost zakażeń, jaki obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach przybliżył polską gospodarkę do drugiego lockdownu, co bez wątpienia odbiłoby się na podnoszącym się ze stagnacji przemyśle. Również w perspektywie międzynarodowej – choć załamanie, jakie obserwowaliśmy w II kw. br. w wybranych regionach świata stopniowo mija – fundamenty wielu gospodarek zostały podważone. Stały monitoring potencjalnych zagrożeń oraz kondycji przedsiębiorstw, gospodarstw domowych czy administracji państwowej pozwala na bieżąco analizować możliwe konsekwencje kryzysu i oceniać jego zasięg.

2/3 ocenia sytuację gospodarczą w Polsce jako złą

Chociaż część wskaźników makroekonomicznych w kraju w ostatnich miesiącach zbliżała się do poziomów notowanych przed pandemią, to nastroje wśród Polaków nie należą obecnie do optymistycznych. W badaniu realizowanym przez instytut Kantar w sierpniu br. aż 2/3 rodaków ocenia sytuację gospodarczą kraju jako pogarszającą się, złą lub bardzo złą, zaledwie 5% respondentów wskazuje, że jest ona stabilna (patrz wykres 1.). Wyniki tej ankiety pokazują nie tylko subiektywne odczucia respondentów, ale również wpływają na przyszłe decyzje ekonomiczne – w tym takie, jak zakup nieruchomości, rozwój przedsiębiorstwa, remont mieszkania czy wydatki konsumenckie. Niepewność oznacza większą powściągliwość ekonomiczną.

Wśród czynników, które mogą zagrażać krajowej gospodarce, respondenci wymienili inflację, bezrobocie i poziom długu publicznego (patrz wykres 2.).

Zarówno inflacja, jak i poziom długu publicznego były monitorowane jeszcze przed okresem pandemii. Liczne transfery socjalne przyczyniały się do wzrostu cen towarów i usług, a wskaźnik inflacji był w Polsce przed pandemią jednym z wyższych w Europie. Z kolei trzeci ze wskazywanych czynników, czyli poziom bezrobocia, należał w Polsce na początku 2020 r. do jednego z niższych w całej Unii Europejskiej. Stanowiło to również przedmiot dyskusji ekonomistów odnoszący się do możliwego braku „rąk do pracy” w przyszłości. W perspektywie najbliższych kwartałów wszystkie powyższe wskaźniki, wskazane przez respondentów pod presją epidemii, najprawdopodobniej wzrosną.

Poziom inflacji jednym z najwyższych w Europie

Według prognoz ekonomistów Międzynarodowego Funduszu Walutowego już w tym roku Polska będzie zajmować drugą lokatę pod względem wysokości inflacji (prognozowane 3,2%), ustępując miejsca jedynie Węgrom (3,3% – patrz wykres 3.). Jest to wynik o tyle niepokojący, iż notowany po kilku miesiącach dużego kryzysu gospodarczego oraz znacząco odbiegający od średniej unijnej, która wynosi 0,8%. Aż w 20 krajach Unii poziom inflacji nie przekroczy 1%, a w pięciu z nich (Grecji, Hiszpanii, Portugalii oraz na Litwie i Łotwie) spodziewana jest nawet deflacja. Prognoza na 2021 r. wskazuje na trend utrzymujący Polskę w czołówce krajów z najwyższym poziomem inflacji. Choć nominalnie wartość wskaźnika jest znacznie niższa niż w prognozie na 2020 r. (2,6% wobec 3,2%), to wciąż zapewnia to wysoką, trzecią lokatę wśród innych krajów Unii Europejskiej, przewyższając średnią o około 1 pkt. proc. (średnia dla UE 1,6%).

Polacy już teraz coraz częściej odczuwają skutki wysokiej inflacji we własnych portfelach. Podobnie jak w roku ubiegłym, tak i w tym najbardziej odczuwalnym dla rodaków czynnikiem jest wzrost cen artykułów spożywczych (wskazuje to aż 73% pytanych). Wysoko w percepcji ankietowanych znalazły się także koszty wywozu śmieci (43%) czy utrzymanie domu (31%). Znacznie rzadziej wzrost cen jest odczuwany przez Polaków w przypadku produktów RTV i AGD, transportu i motoryzacji czy usług bankowych, na których wzrost wskazuje jedynie 6% ankietowanych. Kontynuacja trendu wzrostowego poziomu cen może istotnie przyczynić się do decyzji ekonomicznych, ograniczając konsumpcję – główny filar wzrostu gospodarczego w kraju. Inflacja połączona z ultraniskimi stopami procentowymi oznacza także realne straty ponoszone przez oszczędzających. Na razie Polacy nie decydują się na wypłaty oszczędności z kont bankowych, jednak w najbliższej perspektywie mogą poszukiwać alternatywnych form inwestycji.

II kw. oraz perspektywy wyników na koniec roku również wyglądają pesymistycznie. Rekordowo wyso­kie obciążenia sektora bankowego, utrata zarobku pochodząca z marży odsetkowej oraz spadek popytu na kredyty skutkują najniższym od lat poziomem zysków sektora.

Bezrobocie powyżej średniej

Polska od kilku lat konsekwentnie zmniejszała poziom bezrobocia, a początek br. stanowił w tym zakresie bezprecedensowy rekord. Wskaźnik bezrobocia podobny do krajowego (poniżej 6%) notowany był jedynie w kilku rozwiniętych gospodarkach europejskich. W Europie okres lockdownu nie przyniósł tak spektakularnych wzrostów tego poziomu, jak chociażby te notowane w Ameryce Północnej, jednak wybrane gospodarki, w dużej mierze te bazujące na turystyce i usługach, istotnie ucierpiały. Perspektywa przyszłego roku sygnalizuje średnio nieznaczny wzrost poziomu bezrobocia.

Udział bezrobotnych w Europie w latach 2020-2021 prawdopodobnie wyniesie 8,4%, co oznacza wzrost jedynie o 0,2 pkt. proc. Z drugiej strony, podobnie jak w badaniach opinii społecznej, niepokojące mogą być predykcje dotyczycące Polski, które zakładają bezrobocie nawet na poziomie 9%, czyli powyżej średniej UE. Oznacza to, iż – w odróżnieniu do poprzednich lat – nasz kraj znajdzie się w dziesiątce państw Unii Europejskiej z najwyższym wskaźnikiem bezrobocia.

Zadłużenie

Trzecim wskazywanym w badaniach opinii publicznej czynnikiem potencjalnie ograniczającym w przyszłości wzrost gospodarczy kraju jest poziom zadłużenia, który gwałtownie nastąpi niemalże we wszystkich gospodarkach europejskich. Ze względu na uruchomione szerokie programy pomocowe najbliższy rok upłynie pod znakiem intensywnego zadłużania się europejskich gospodarek. Jak wskazują prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, średni deficyt budżetowy dla krajów Starego Kontynentu wyniesie 6,5%, w Polsce będzie on nieznacznie wyższy i osiągnie 6,7%. Wśród najszybciej zadłużających się krajów należy wskazać Hiszpanię, Francję i Grecję, których deficyt budżetowy w 2020 r. przekroczy 9% PKB.

Prognozy MFW zakładające wygaszenie pandemii w tym roku wskazują, iż w 2021 r. światowa gospodarka wróci na dynamiczną ścieżkę wzrostu, a uruchamianie kolejnych pakietów pomocowych nie będzie już niezbędne. Założenia te były jednak pisane kilka miesięcy temu, a borykające się ze spowolnieniem gospodarki wybrane kraje czeka najprawdopodobniej druga fala kryzysu epidemicznego. Na obecnym etapie zadłużenie sektora publicznego Unii Europejskiej ma w 2021 r. wynieść 2,8% PKB. W Polsce wciąż jednak przewidywany deficyt ma być wyższy niż średnia UE i wynosić 3,5% PKB. Taki wynik powodowałby, iż nasz kraj znalazłby się w dziesiątce najszybciej zadłużających się państw Europy. Poziom naszego zadłużenia od kilku lat systematycznie wzrastał, a rozbudzone oczekiwania społeczne w najbliższych latach trudno będzie ograniczyć. Chociaż krajowa gospodarka na tle innych państw nie należy obecnie do najbardziej zadłużonej to w dłuższej perspektywie może okazać się, że skracamy dystans do krajów, których potencjał rozwojowy ograniczony jest rosnącym deficytem.

Ze względu na urucho­mione szerokie programy pomo­cowe najbliższy rok upłynie pod znakiem intensywnego zadłuża­nia się europejskich gospodarek. Jak wskazują prognozy MFW, średni deficyt budżetowy dla kra­jów Starego Kontynentu wynie­sie 6,5%, w Polsce – 6,7%.

Spowolnienie gospodarcze mierzone na lata

Gwałtowny kryzys gospodarczy spowodowany epidemią koronawirusa, ciężko przyrównywać do wcześniejszych doświadczeń kryzysów gospodarczych. Pomimo iż kolejny okres tak głębokiego lockdownu całej gospodarki jest obecnie trudno wyobrażalnym scenariuszem, to jednocześnie daleka droga do wskazywania na całkowity powrót do normalności – tym bardziej że skala zachorowań ostatnich tygodni nie napawa optymizmem i nie pozwala myśleć o szybkim zakończeniu pandemii.

Skutki obecnego kryzysu są nieprzewidywalne, aczkolwiek już dziś można prognozować okres ich oddziaływania. Zdecydowana większość zapytanych o to bankowców i ogółu opinii publicznej wskazuje, iż skutki pandemii w gospodarce będą odczuwalne przez najbliższy rok/dwa lata. Chociaż niemal co trzeci zapytany o tę kwestię bankowiec wskazuje, że może to potrwać nawet 3-4 lata, to już jedynie 4% przewiduje, iż skutki pandemii mogą być odczuwalne dłużej niż 4 lata. Znacznie bardziej pesymistyczni w prognozach okazują się przedstawiciele opinii publicznej – aż 21%  wskazuje, że skutki pandemii w gospodarce będą trwały ponad 4 lata (patrz wykres 5.).

Siła oddziaływania epidemii będzie w najbliższych latach bardzo dotkliwa dla gospodarki. Jak wskazuje ponad połowa pytanych o zdanie bankowców, skutki obecnej recesji będą znacznie silniejsze niż globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. Niespełna co piąty pytany jest zdania, iż wpływ obecnego załamania na gospodarkę będzie podobny do regresu sprzed 12 lat, a jedynie 2% pytanych wskazało, że odczuwalne skutki będą znacznie słabsze. To, czy polska gospodarka z okresu tego wyjdzie wzmocniona, zależy od szeregu czynników, jednak okres COVID-19 stanowi istotny punkt zwrotny nie tylko w kontekście rozwoju wielu branż czy przedsiębiorstw, jest także szczególnym momentem szerokiej diagnozy kierunków i możliwości rozwojowych wynikających z potencjału każdego kraju.

Transformacja cyfrowa, komunikacja, transport, usługi zdrowotne, robotyzacja stanowią jedynie ułamek branż, w których struktury i strategie biznesowe wymagały redefinicji. By polska gospodarka mogła dalej się rozwijać, należy nieustannie poszukiwać nowych kierunków wzrostu, wzmacniać posiadany potencjał ekonomiczny oraz ograniczać obszary ryzyka, które mogą przyczynić się do powstania kryzysów. Monitoring takich wskaźników, jak inflacja, poziom bezrobocia czy zadłużenia finansów publicznych w  kolejnych kwartałach zadecyduje o powrocie do trwałego wzrostu PKB notowanego w Polsce przez ostanie 30-lecie.

Spowolnienie gospodarcze a sektor bankowy

Publikacja raportu Polska i Europa rokrocznie stanowi przyczynek do szerszej dyskusji na temat kondycji sektora bankowego, który w COVIDowym świecie stał się szczególnie narażony. Już I kw. br. przyniósł znaczące spadki rentowności większości polskich banków. A przecież stan pandemii został ogłoszony w naszym kraju w połowie marca. Był to również czas, kiedy to Rada Polityki Pieniężnej aż trzykrotnie obniżyła poziom stóp banku centralnego, ustanawiając je na poziomie historycznego minimum. II kw. oraz perspektywy wyników na koniec roku również wyglądają pesymistycznie. Rekordowo wysokie obciążenia sektora bankowego, utrata zarobku pochodząca z ­marży odsetkowej oraz spadek popytu na kredyty skutkują najniższym od lat poziomem zysków sektora.

Zysk sektora po pierwszych sześciu miesiącach był niższy w porównaniu z ub.r. aż o 45%. A dopiero w III i IV kw. banki najmocniej odczują negatywny wpływ obniżek stóp procentowych na zyski. Tym niemniej już po pierwszych sześciu miesiącach roku 17 instytucji – 9 komercyjnych i 8 spółdzielczych – wykazało stratę na poziomie ponad miliarda złotych. Zjawiskiem szczególnie niepokojącym jest dodatkowo pogłębiająca się dysproporcja pomiędzy największymi i najbardziej rentownymi bankami a całą resztą małych i częściowo nierentownych banków. Dziś już ponad 80% zysku sektora jest generowana przez zaledwie pięć dużych banków. W obecnej bardzo złożonej sytuacji gospodarczej należy podkreślić, że tak znaczące obniżenie jednego z najważniejszych wskaźników w bankowości – czyli ROE – spowodowane jest wprowadzeniem jednych z najwyższych na świecie obciążeń podatkowych, a dodatkowo ograniczenie dostępności kredytu poprzez wprowadzenie bardzo wysokich wymogów kapitałowych. Ten proces dociążania polskich banków trwa od lat. Jednak dziś pilnie należy się zastanowić nad potrzebą zmiany polityki regulacyjnej i podatkowej wobec banków. Takie decyzje stają się koniecznością i wymogiem chwili, bowiem – o czym wiadomo na całym świecie – bez mocnego sektora bankowego nie będzie mocnej gospodarki.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK