Bankowość i Finanse | Gospodarka | Grunt to odpowiednio zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne

Bankowość i Finanse | Gospodarka | Grunt to odpowiednio zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Gdy w trakcie pandemii pojawiły się pierwsze oznaki inflacji, zarządy banków centralnych utrzymywały, że wzrost cen nie stanowi problemu, ponieważ zawsze można podnieść stopy procentowe, aby go stłumić. Otóż nie zawsze, bowiem teraz jest jasne, że stopy procentowe nie powrócą do swoich historycznych norm bez spowolnienia na rynkach finansowych i nieruchomościowych, a także osłabienia finansów publicznych.

Andrew Bailey, obecny prezes Banku Anglii, porównał politykę zerowych stóp procentowych do czarnej dziury – monstrualnej martwej gwiazdy, której grawitacja jest tak potężna, że pochłania wszystko, co stanie na jej drodze. I rzeczywiście, od sławetnego kryzysu z 2008 r. banki centralne w gospodarkach rozwiniętych po dziś dzień nie zdołały znormalizować polityki pieniężnej. Do 2019 r. tęgie umysły ekonomiczne łamały sobie głowę, jak stymulować gospodarkę uparcie odporną na inflację i bodźce monetarne. Nie dość, że nie udało się podnieść stóp procentowych do celu inflacyjnego, to jeszcze banki centralne popadły w quasi uzależnienie od interwencji na rynkach finansowych za pomocą luzowania ilościowego.

„Zawsze możemy wydrukować pieniądze”

Na długo przed wybuchem pandemii główne banki centralne świata znalazły się pod wpływem tzw. nowoczesnej teorii monetarnej (z ang. NMT), która głosi, że można zwiększać wydatki rządowe i/lub obniżać podatki bez konieczności podnoszenia stóp procentowych i bez powodowania inflacji. „Stany Zjednoczone mogą spłacić wszelkie zadłużenie, ponieważ zawsze możemy wydrukować pieniądze, aby to zrobić” – powiedział w przypływie szczerości Alan Greenspan, aż pięciokrotny szef Rezerwy Federalnej. Po prawie dekadzie ultraniskich stóp procentowych i niskiej inflacji zwolennicy NMT sądzili, że presji na wzrost cen można uniknąć, nakłaniając banki centralne do pompowania pieniędzy w gospodarkę poprzez skup długu rządowego. Ubocznym, lecz pożądanym, skutkiem tej polityki miało być zmniejszanie nierówności społecznych.

Pod pewnymi względami obecna sytuacja jest trudniejsza do opanowania niż światowy kryzys finansowy z 2008 r. i kryzys euro z 2010 r. Wówczas Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny były w stanie utrzymać stopy procentowe na niskim poziomie i kupować rządowy dług. W ciągu poprzedniej dekady tani pieniądz pozwalał rządom zadłużać się bez obaw o konsekwencje. Teraz bankierzy centralni na całym świecie chcą obniżyć inflację, ale wahają się przed radykalnym zacieśnianiem polityki pieniężnej w obawie przed pogorszeniem koniunktury gospodarczej.

Wielkie zaskoczenie

Kryzys inflacyjny zaskoczył niemal wszystkich. Po trzech dekadach, w których ceny w rozwiniętych gospodarkach rosły w wolnym tempie, nagle Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i strefa euro obudziły się z prawie dwucyfrową inflacją. Ceny na wielu rynkach wschodzących i rozwijających się rosną jeszcze szybciej, przy inflacji przekraczającej 80% w Turcji i blisko 100% w Argentynie. Nie bez znaczenia jest tu kurs dolara. Na szok, jaki wywołała agresja Rosji na Ukrainę, nałożyło się jego gwałtowne umocnienie. Gdy waluty inne niż dolar słabną, koszty importu dla tych państw idą w górę, co pogłębia inflację. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, 10-procentowa aprecjacja dolara zwiększa inflację średnio o ok. 1%, przy czym efekty są oczywiście większe w krajach zależnych od importu.

Wielu ekonomistów przekonywało, że inflacja została na stałe okiełznana dzięki niezależności banków centralnych. Począwszy od lat 90., w wielu krajach zaczęły one ustalać cele dotyczące poziomu inflacji. Podczas pandemii większość banków centralnych i rządów uważała powrót do wysokiej inflacji z przełomu lat 70. i 80. za nieprawdopodobny. Obawiając się recesji wywołanej przez COVID-19, oba te organy władzy współdziałały, ignorując ryzyko inflacyjne, wynikające z połączenia ekspansywnej polityki fiskalnej i monetarnej. Niewielu dostrzegało niebezpieczeństwa zwią...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK