Banki motorem polskiej giełdy

Banki motorem polskiej giełdy
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Akcjonariusze banków notowanych na warszawskiej giełdzie zacierają ręce. Tylko w listopadzie indeks WIG-banki zyskał około 6%, podczas gdy WIG20 stracił 4,6% (głównie za sprawą słabego zachowania spółek paliwowych oraz KGHM). Impulsem do wzrostu cen akcji banków były przede wszystkim ich dobre wyniki finansowe za III kwartał br. Zyski wypracowane przez banki okazały się zgodne z oczekiwaniami analityków, a w kilku przypadkach nawet lepsze, m.in. za sprawą poprawiającej się marży odsetkowej.

Także w kolejnych miesiącach banki mogą zachowywać się lepiej niż szeroki rynek. Dostrzegają to inwestorzy, którzy grają pod szybsze, niż dotąd zapowiadano, podwyżki stóp procentowych w Polsce. Co prawda Rada Polityki Pieniężnej podtrzymuje swoje łagodne stanowisko w tej kwestii, jednak listopadowy odczyt inflacji na poziomie 2,5% rok do roku utwierdził inwestorów w przekonaniu, że do pierwszych podwyżek może dojść już pod koniec 2018 roku. Byłaby to zła wiadomość dla kredytobiorców, za to dobra dla banków, które w takim otoczeniu mogą osiągać wyższe przychody odsetkowe i poprawiać swoje wyniki finansowe.

Mały impuls dla energetyki

Niedawno rynek obiegła informacja ważna dla spółek energetycznych – Sejm przyjął ustawę o rynku mocy. Nowe prawo zakłada, że od 2021 r. wszystkie gospodarstwa zapłacą dodatkową „opłatę mocową” wynoszącą 2 złote miesięcznie. W zamian elektrownie oraz firmy energetyczne będą zobowiązane do utrzymywania określonych rezerw mocy i uwalniania ich, gdy zapotrzebowanie na energię gwałtownie wzrośnie. W zamyśle ustawa o rynku mocy ma zachęcić firmy energetyczne do inwestowania w nowe elektrownie, których budowanie jest obecnie nierentowne (z uwagi na zbyt niskie ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym).

Dodatkowy strumień pieniędzy pochodzący z „opłaty mocowej” jest korzystną informacją z punktu widzenia spółek energetycznych notowanych na GPW, jak PGE, Tauron, Enea czy Energa. Jednak w odróżnieniu od sytuacji w sektorze bankowym, trudno oszacować, które spółki skorzystają na rynku mocy i ile konkretnie.

Hossa jest zaawansowana, ale może jeszcze potrwać

Perspektywy dla polskich akcji na 2018 rok nie są już tak klarowne, jak na początku obecnego roku. Hossa na świecie jest już zaawansowana, dynamika zysków spółek nie jest już tak wysoka, a dodatkowo rośnie presja płacowa, która docelowo może wpłynąć na wzrost inflacji. Ponadto w mijającym roku indeks WIG zanotował całkiem solidny, dwucyfrowy wzrost. Mimo to wciąż widzimy na warszawskiej giełdzie umiarkowany potencjał do kontynuacji wzrostów. Pozytywne impulsy napływają m.in. ze wspomnianego sektora bankowego.

Oceniamy ponadto, że poziom wyprzedania wielu „misiów” notowanych na GPW, jest już wystarczający. Od szczytu w marcu potraciły one po 30% i więcej. W ostatnim czasie negatywny trend się zatrzymał i indeks sWIG80 zaliczył serię wzrostowych sesji. Dodatkowo grudzień to czas oczekiwań na rajd św. Mikołaja, a styczeń zazwyczaj przynosi wzrosty cen akcji, które rynek ochrzcił mianem „efektu stycznia”.

W segmencie małych i średnich spółek w kolejnych tygodniach możliwe są więc dalsze, techniczne wzrosty. Jednak o tym, czy ten trend się utrzyma, zadecydują wyniki finansowe zaraportowane przez firmy za czwarty kwartał tego roku i pierwsze kwartały kolejnego. Tak jak pisałem niedawno, nie będzie to proste, bo wiele spółek pilnie potrzebuje inwestycji.

Ryszard Rusak

Union Investment TFI