Bank i Klient: Tak naprawdę czeka nas rewolucja w sektorze

Czy banki spółdzielcze są w ogóle potrzebne polskiej gospodarce?

– Oczywiście tak, a swoją przydatność udowodniły podczas pierwszej fazy kryzysu, kiedy to mocno spadła dynamika kredytowania szczególnie małych i średnich przedsiębiorstw przez sektor banków komercyjnych w Polsce. W tym czasie w bankach spółdzielczych, które z zasady zachowują się antycyklicznie, dynamika kredytowania firm pozostała na praktycznie niezmienionym poziomie.

Abstrahując od kryzysu, bankowość spółdzielcza jest bardzo potrzebna, ponieważ tworzy silne relacje w lokalnych społecznościach, buduje dobre kontakty z samorządami terytorialnymi, z małymi firmami, z ludźmi. A do tego zmniejsza wykluczenie finansowe i technologiczne.

A jak wygląda sprawa efektywności, gdy porównuje się banki spółdzielcze z bankami uniwersalnymi? W tej konkurencji raczej przegrywacie…

– Dzielnie walczymy i wbrew temu, co panowie mówią, nie zawsze przegrywamy. Ostatnie lata pokazały, że banki spółdzielcze potrafią skutecznie zwiększać udział w rynku, mierzony kredytowaniem, depozytami, sumą aktywów. Bankowość spółdzielcza z zasady pozostanie do pewnego stopnia trochę mniej efektywna niż bankowość komercyjna, ponieważ aktywa, depozyty czy kredyty uzyskuje, a nawet – nie bójmy się tego słowa – wyciska z dużo bardziej rozdrobnionego i uboższego rynku. Działamy przede wszystkim w tak zwanej Polsce B, na prowincji.

Da się poprawić obecną efektywność?

– Wszystko wskazuje na to, że tak, ale warunkiem jest zmiana modelu organizacyjno-biznesowego polskiej bankowości spółdzielczej.

Na jaki?

-Trzeba zorganizować wszystko tak, aby jak najwięcej spraw związanych z tak zwanym back office, czyli zapleczem, w tym wypadku sprawozdawczością, badaniem, kwantyfikacją i monitoringiem ryzyka, skoncentrować w bankach zrzeszających. O tym, że trzeba to zrobić mówi się już od wielu lat, ale wciąż nie posunięto tej sprawy do przodu.

Ma pan poczucie, że ...