Bank i Klient: Dostrzegam początek końca kryzysu

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2012.11.foto.131.150xZ Krzysztofem Kalickim, prezesem Deutsche Bank Polska, rozmawiają Przemysław Barbrich i Jan Osiecki

Złośliwi podsumowali wystąpienie szefa rządu w Sejmie stwierdzeniem: „nikt ci tyle nie da, ile premier Tusk obiecał w swoim drugim exposé”. Pan również w ten sposób odebrał zapowiedzi dotyczące setek miliardów złotych, które mają być wydane w ciągu najbliższych lat?

– Dla mnie ta część exposé, była po prostu informacją dotyczącą skali finansowania kraju przez Unię Europejską i zapowiedzią na temat sposobu połączenie pieniędzy unijnych ze środkami z samorządów oraz przedsiębiorstw. Jedynym elementem dodatkowym, który poważnie zaistniał w tym wystąpieniu, było określenie nowej roli Banku Gospodarstwa Krajowego w finansowaniu projektów inicjowanych w sektorze publicznym.

To nie było po prostu zwykłe rozdawnictwo – jakie potrafią uprawiać rządzący, aby poprawić swoją popularność wśród wyborców?

– Nie mam wrażania, aby w exposé premiera pobrzmiewały populistyczne tony. Nie pojawiły się w nim zapowiedzi dopłacania do różnych grup społecznych, podnoszenia pensji itp. Nie było również mowy o środkach przeznaczanych na konsumpcję. Słyszałem za to informacje o skali środków przeznaczonych na rozwój. Z tego powodu mogę powiedzieć, że dobrze odebrałem to wystąpienie.

A może przemawiają przez Pana doświadczenia z Ministerstwa Finansów? Podobno na tych, którzy pracowali w tym resorcie, miliardy nie robią wrażenia. Wszyscy inni słuchający exposé mówili, że premier zapowiadał deszcz pieniędzy.

– Proszę zwrócić uwagę na to, że inwestowanie tych miliardów zostało rozłożone na długie lata. Premier mówił o projektach, które będą realizowane w latach 2012-2020. Jeśli podzieli się te sumy na poszczególne lata, to nagle kwoty, o których mówimy, przestają robić tak ogromne wrażenie. Fakt, że część wydatków została zapowiedziana na okres 2012-2015. Jednak – biorąc pod uwagę perspektywę unijną – nie odnoszę wrażenia, że premier składał jakieś nadzwyczajne obietnice.

Naprawdę?

– Poprzednia perspektywa unijna to była kwota około 280 mld zł. A więc zapowiedź 300 mld zł, biorąc pod uwagę obecny kurs walut, to realna suma, jaką jesteśmy w stanie zaabsorbować. Oczywiście jest jeden warunek: instytucje samorządowe i przedsiębiorstwa muszą wypracować dostatecznie duże własne środki własne, żeby można było wykorzystać pieniądze z Unii Europejskiej.

Jednak przy poprzedniej perspektywie mieliśmy zupełnie inną sytuację w Unii Europejskiej. Teraz jest znacznie trudniej, choćby kanclerz Angeli Merkel, sięgać do kieszeni, aby dać te pieniądze Polakom, bo w kolejce stoją Grecy, Portugalczycy, Włosi…

– Nie byłbym aż takim pesymistą. Jak sądzę, nowa perspektywa jest już w dużej mierze wynegocjowana. Dlatego zapowiedziane w exposé pieniądze są racjonalnym oczekiwaniem rządu dotyczącym budżetu Unii Europejskiej. To nie były obietnice, które nie mają podstaw w procesie alokacji środków na kolejną perspektywę. Błąd rachunku może wynosić kilka najwyżej kilkanaście procent, więc nie można mówić o pomyłce co do skali oczekiwanych środków z UE.

Jest Pan w stu procentach przekonany, że uda się je zdobyć?

– Są pewne elementy, które mogą zakłócić zapowiedziany przez premiera dopływ środków do gospodarki. Podczas poprzedniej perspektywy absorpcja pieniędzy unijnych spowodowała ogromne zadłużanie się samorządów wszystkich szczebli. Ani gminy, ani powiaty, ani województwa nie miały wystarczających środków własnych, aby dołożyć się do projektów w odpowiednim procencie. I musiały te pieniądze po prostu pożyczyć – tym samym mocno się zadłużyły. Z tego właśnie powodu wiele samorządów boryka się dziś z bardzo poważnym obciążeniem długami oraz kosztami ich obsługi. Dlatego też znalezienie wkładu własnego będzie sporym wyzwaniem.

Może uda się je pozyskać z BGK? Ten bank jako instytucja zarządzająca spółką Inwestycje Polskie będzie miał duże możliwości finansowe.

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI