Bank i Klient: Bankowców problem z kontami za przelew

Jacek Uryniuk

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Rada ds. Systemu Płatniczego na swoim ostatnim, czerwcowym posiedzeniu nie zajęła się tematem kont osobistych, aktywowanych przelewem z rachunku prowadzonego przez inną instytucję. Środowisko bankowe zdaje się utrzymywać, że zagrożenie płynące z tej procedury, wcale nie jest tak poważne, jak ostrzegają przedstawiciele firm pożyczkowych. Ale wcześniej problem omawiano na Forum Bezpieczeństwa Transakcji Elektronicznych, działającym przy Związku Banków Polskich. Niebezpieczeństwo więc istnieje, lecz zdaje się, że jest przez bankowców bagatelizowane.

Oszuści wyczuli biznes

Jako pierwszy możliwość zakładania konta bez konieczności wymiany papierowych dokumentów umożliwił swoim klientom już ponad dwa lata temu Bank Ochrony Środowiska. Później dołączyły do niego m.in. Alior, mBank i Śląski, a przygotowują się do tego kolejne banki, m.in. PKO BP i Bank Millennium. Procedura polega na wypełnieniu internetowego formularza, w którym klient podaje podstawowe informacje personalne. Na tej podstawie rachunek jest zakładany, ale pozostaje nieaktywny do czasu otrzymania przelewu na symboliczną kwotę z konta w innym banku, prowadzonego dla tego samego klienta. Dane nadawcy przelewu powinny zgadzać się z informacjami przekazanymi we wniosku internetowym. Jeżeli tak jest, nowy rachunek jest aktywowany. Pomysłodawcy takiej formy otwierania ROR-ów założyli, że jeżeli osoba ma konto w innym banku, to jej tożsamość została już potwierdzona przez tę instytucję. Nie ma więc potrzeby robić tego po raz kolejny.

Początkowo ryzyko związane z tak łatwym zdobywaniem klientów nie było w ogóle zidentyfikowane. Stało się to dopiero jesienią ubiegłego roku. Jeden z internetowych serwisów, zajmujących się bezpieczeństwem w sieci, doniósł o zagadkowych ogłoszeniach znalezionych w internecie. Pewna firma poszukiwała chętnych do testowania usług bankowych. W anonsach proponowano bardzo atrakcyjne wynagrodzenie więc można się domyślać, że chętnych było wielu. Zgłaszających się kandydatów proszono o podanie podstawowych informacji o sobie, celem sporządzenia odpowiedniej umowy o współpracę. Następnie proszono rekrutowane osoby o wykonanie na podany numer konta przelewu na niewielką kwotę, celem potwierdzenia danych. Gdy nieszczęśnik przeszedł cały proces rekrutacji, kontakt z pracodawcą urywał się. Okazało się, że cała zabawa w testowanie usług miała na celu jedynie wyłudzenie danych. Na ich podstawie, wykorzystując nowe ...