A jednak ceny mieszkań rosną, i będą rosły

A jednak ceny mieszkań rosną, i będą rosły
Domy szeregowe, w budowie, Fot. aleBank.pl
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Brak programu "Mieszkanie dla młodych" miesza w statystykach dotyczących popytu na kredyty mieszkaniowe. W grudniu wieszczyły one niemal załamanie rynku, a w lutym powrót boomu. Co na to ceny mieszkań? Najnowsze dane NBP mówią o 11-procentowym wzroście w skali roku.

#BartoszTurek: Dostępne dane pokazują, że kondycja rodzimego ryku mieszkaniowego jest dobra #CenyMieszkań #MdM @nbppl

Prawie 18-proc. wzrost popytu na kredyty mieszkaniowe w lutym tylko z pozoru trudno wytłumaczyć po katastroficznych danych za grudzień. Przypomnijmy, że wtedy Biuro Informacji Kredytowej informowało, że popyt na hipoteki spadł niemal o jedną czwartą.

Popyt na kredyty mieszkaniowe 2015-2019

Ani luty świetny, ani grudzień straszny

Obie niecodzienne informacje to wynik programu „Mieszkanie dla młodych”, a raczej jego braku. W grudniu 2017 roku można jeszcze było ubiegać się o dopłaty do kredytów z czego skorzystało kilkanaście tysięcy osób.

Tych kilkunastu tysięcy kredytobiorców zabrakło w grudniu 2018 roku. Efekt? Spadek popytu wywołany wysoką bazą z grudnia rok wcześniej.

 

MdM zaciemnia obraz rynku

Dane z lutego także nie powinny być nadmiernym zaskoczeniem. Wzrost popytu na kredyt jest dziś wynikiem nie tylko wyższej niż przed rokiem średniej wartości udzielanego kredytu, ale też większej liczby złożonych wniosków kredytowych.

Znowu jednak możemy mieć tu do czynienia z efektem bazy, ale nie wysokiej tylko niskiej. Dlaczego?

Aby załapać się na ostatnią transzę dopłat do kredytów wiele osób przyspieszyło decyzję o zadłużeniu się i zamiast złożyć w normalnym trybie wniosek kredytowy w styczniu czy lutym 2018 roku postanowili złożyć go w grudniu 2017 roku.

W efekcie program dopłat „Mieszkanie dla młodych” przyczynił się do eksplozji kredytowej w grudniu 2017 roku, aby potem w styczniu i lutym doprowadzić do pewnego spadku popytu. Skoro popyt rok temu był ograniczony, to dziś należy podchodzić z większą rezerwą do informacji o dynamicznie rosnącym popycie.

Mieszkania zdrożały o 11%

W cieniu tych informacji na rynek napłynęły też nowe statystyki Narodowego Banku Polskiego na temat zmian cen mieszkań. Dokładnie chodzi o indeks hedoniczny, który pokazuje nie tylko zmianę średniej ceny transakcyjnej, ale też uwzględnia jakość sprzedawanych lokali.

Z tych statystyk wynika, że w 4 kwartale 2018 roku za mieszkania w dużych miastach trzeba było płacić prawie o 11% więcej niż rok wcześniej.

Wciąż więc dostępne dane pokazują, że kondycja rodzimego ryku mieszkaniowego jest dobra. Trudno spodziewać się innych danych przy sprzyjającej sytuacji na rynku pracy, rosnących wynagrodzeniach Polaków, tanich kredytach i rachitycznie nisko oprocentowanych bezpiecznych lokatach bankowych, dla których alternatywą może być mieszkanie kupione z myślą o jego wynajęciu.

Bartosz Turek, niezależny analityk

Źródło: aleBank.pl