20 lat Instytutu Energetyki Odnawialnej – spółka z nieograniczoną odpowiedzialnością za przyszłość

20 lat Instytutu Energetyki Odnawialnej – spółka z nieograniczoną odpowiedzialnością za przyszłość
Grzegorz Wiśniewski,prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Źródło: Twitter
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Powstanie IEO związane było z przemianami, które zachodziły w polskim myśleniu o energetyce od początku nowego stulecia. Impulsem do założenia IEO było przyjęcie przez Sejm w 2001 roku "Strategii Rozwoju energetyki odnawialnej" - pierwszego rządowego i zatwierdzonego przez Sejm dokumentu wyznaczającego cele udziału OZE w krajowym bilansie energetycznym na 2010 rok (7%) i długoterminowym na 2020 rok - 14%, co po 20 latach się potwierdziło, pisze dla aleBank.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

W opracowaniu „Strategii” aktywny udział brali późniejsi pracownicy IEO. Zespół ten opracowywał  założenia do rządowej „Strategii” dla OZE  i miał zamiar wziąć aktywny udział w jej wdrażaniu.  Nie było to jednak możliwe w ówczesnej formule, w jakiej zespół działał.

Mało kto dziś pamięta okoliczności jakie doprowadziły do założenie IEO, który jest spółką z o.o. (co niektórzy lubią odkreślać jako wadę, a z czego Zarząd jest bardzo dumny).

W 2001 roku w Polsce  powstało aż 340 tys. takich spółek, z których tylko niewielka część w tych dniach podsumowuje swoje 20-lecia, w tym np. TVN.

Nasz pierwszy partner biznesowy – spółka AWS Scientific LTD z biurem w Nowym Yorku, nie mógł w pełni wywiązać się ze zobowiązań po ataku na World Trade Centre dokonanym w tydzień po naszej rejestracji, ale pokazał, że „ograniczona odpowiedzialność” nie oznacza bynajmniej braku odpowiedzialności.

Wtedy dla nas – założycieli, formuła spółki (pracowniczej) wydawała się znacznie bardziej demokratyczna i niezależna niż rozważana jako alternatywa Fundacja.

Kamienie milowe w rozwoju rynku OZE

Początkowe nadzieje na rozwój rynku OZE i zapotrzebowanie na usługi naukowo-badawcze i doradcze okazały się zbyt optymistyczne. W ciągu tych lat Instytut przeżywał szereg zawirowań w polityce i prawie, które zazwyczaj poprawiały sytuację na rynku i stawały się kamieniami milowymi dla całej branży OZE. Wymienić wypada:

  1. pierwszy w Polsce projekt Ustawy o OZE  z 2003 roku i jej uchwalenie dopiero w 2015 roku (jedna z najdłużej procedowanych ustaw w historii III RP);
  2. ustalenie w 2003 roku, w negocjacjach przedakcesyjnych,  polskiego celu w zakresie OZE – 7% na 2010 rok  (zgodnego ze „Strategią” dla OZE  z 2001 roku, a nie zdecydowanie niższego, jak chciał rząd);
  3. przystąpienie do Unii Europejskiej w 2004 roku;
  4. trzy unijne pakiety klimatyczno-energetyczne, w tym system handlu emisjami ETS (2004), dekarbonizacja (2011) i neutralność klimatyczna (2020);    
  5. dyrektywy o promocji OZE z 2001, 2009 i 2019 roku (z widokami na trzecią w 2023 roku)
  6. wprowadzanie systemu zielonych certyfikatów (od 2005 roku), jako formy wdrożenia pierwszej dyrektywy o OZE.

Uważamy, że niemądre prawo przegra z technologią, postępem i racjonalnością ekonomiczną oraz fundamentalnymi zasadami zrównoważonego rozwoju

Były też sytuacje trudne dla branży lub regulacje nietrafione, lub zdecydowanie spóźnione jak dla pionierów (takich jak IEO), takie jak:

  1. antyekologiczna i oszukańcza ustawa o biopaliwach, niestety z wrzutką z „innymi roślinami” z 2003 roku;
  2. brak woli politycznej do koniecznej już w 2011 roku reformy systemu zielonych certyfikatów i mniej lub bardziej świadome doprowadzenie do „gnicia” rynku, które trwało aż do uruchomienia systemu aukcyjnego (2018);
  3. zablokowanie w 2016 roku rozwoju energetyki wiatrowej niemądrą regulacją „10H”, która, jak żadna inna, podkopała zaufanie inwestorów i ciągle negatywnie wpływa na ceny energii, wskaźniki ekorozwoju i klimat inwestycyjny w Polsce;
  4. ignorowanie alarmujących informacji o ryzyku niewypełnienia 15% celu OZE na 2020 rok (pierwsze sygnały wychodziły z IEO już w 2015 roku, ostatni raport dla rządu, kiedy można było jeszcze podjąć działania naprawcze, został przygotowany na wiosnę 2018 roku);
  5. zablokowanie wprowadzenia taryf gwarantowanych dla prosumentów w 2016 roku, które na szczęście skompensowane zostało programu dla prosumentów „Mój prąd” (2019).

Pomimo pozytywnych impulsów w postaci dokumentów strategicznych UE, sposoby wdrożenia ich do polskiego prawa, a także praktyka rynkowa kształtowana przez krajowe regulacje pozostawiały wiele do życzenia. A to właśnie rynek i przemysł były podstawowym źródłem przychodów IEO od początku działalności.

O ewentualne dotacje z unijnych programów badawczych walczyliśmy w warunkach pełnej konkurencji, z o wiele większymi grupami międzynarodowymi.

Co się udało?

Przychody w branży OZE to sytuacja bardzo zmienna i każdy z praktykujących w tej branży  o tym wie. Dlatego wobec częstych zawirowań, cechą charakterystyczną IEO była zawsze dość szeroka oferta usług i produktów oraz elastyczność i dostosowanie się do potrzeb klienta, przy zachowaniu misji organizacji jako think-tanku, promując myślenie w kategoriach strategicznych.

Byliśmy bardzo aktywnym kreatorem i uczestnikiem szybko rozwijającego się od 2001 rynku energetyki wiatrowej, niezależnie od tego że przeżywał nie tylko spektakularne wzloty, ale i upadki. Nawet w obliczu nieracjonalnej regulacji „10H”, aktywnie poszukujemy miejsc i rozwijamy projekty na obszarach przemysłowych, aby obniżyć ceny energii dla przemysłu.

Co do zasady nasze przewidywania były słuszne, choć w momencie ich przedstawienia niewielu się podobały

Uważamy, że niemądre prawo przegra z technologią, postępem i racjonalnością ekonomiczną oraz fundamentalnymi zasadami zrównoważonego rozwoju. 

Integrowaliśmy rozproszony sektor energetyki słonecznej cieplnej i w 2009 roku doprowadziliśmy do pierwszego w Polsce programu mikro dotacji NFOŚiGW dla kolektorów słonecznych, a potem następcy – programu „Prosument”.

Przygotowywaliśmy kluczowe dla rządu, stowarzyszeń branżowych i firm dokumenty strategiczne dla różnego rodzaju odbiorców. Zwracaliśmy uwagę (już przed 2010 rokiem) na znaczący potencjał morskiej energetyki wiatrowej, w tym możliwość zaangażowania polskich podmiotów w jej rozwój.

Zaproponowaliśmy po raz pierwszy w Polsce metodykę rozłożonego kosztu energii LCOE jako kryterium porównawcze dla różnych technologii OZE i energetyki konwencjonalnej, konsekwentnie twierdząc, że OZE musi stać się konkurencyjne na rynku.

W 2012 roku postawiliśmy na fotowoltaikę stwierdzając, że znaczący spadek kosztów tej technologii zwiększył jej potencjał ekonomiczny na terenie Polski w stosunku do naszych poprzednich przewidywań. Była to długoterminowa inwestycja, na którą dopiero w 2019 roku udało się uzyskać znaczące wsparcie rządowe.

Co do zasady nasze przewidywania były słuszne, choć w momencie ich przedstawienia niewielu się podobały.

Tak było np. przy pracach nad KPO i KPEiK  z uznanymi za optymistyczne ocenami potencjałów wykorzystania OZE do 2010 i do 2020 roku oraz z pesymistyczną prognozą rozwoju rynku zielnych certyfikatów na energię z OZE.

Wierzymy, że wnieśliśmy swój istotny wkład w sukces polskiej fotowoltaiki

Podjęliśmy pierwszą w Polsce próbę oszacowania potencjału wszystkich źródeł „prosumenckich” i pilotażu z wprowadzeniem taryf gwarantowanych i był to kierunek, który w latach 2012-2017 nie podobał się energetyce zawodowej i wywoływał kontrowersje w Parlamencie.

Pomimo tego, że w latach 2014/2015 autorską, tzw. „poprawką prosumencką” do ustawy o OZE inicjowaliśmy ruch prosumencki, na przełomie 2020/2021, jako pierwsi poinformowaliśmy (ku powszechnemu niezadowoleniu), że prosumenci indywidualni, czyli największy segment napędzający całą branżę PV „dostaje zadyszki” i trzeba uruchomić inne segmenty. 

Już w 2016 roku wskazywaliśmy że trzeba równolegle rozwijać prosumentów biznesowych (autoproducentów przemysłowych), którzy ponoszą nieproporcjonalnie wyższe koszty zaopatrzenia w energię i mają olbrzymie wolne moce przyłączeniowe.

Pomimo krytycyzmu, denerwującego rządzących (a czasami też branżę OZE), zawsze próbowaliśmy jednak poszukiwać konstruktywnych propozycji  zmian – sama krytyka jest zbyt łatwa.

W pandemicznym 2020 roku, obserwując załamanie się łańcuchów dostaw postawiliśmy na rozwój krajowego przemysłu produkcji urządzeń PV (aby Polska nie była uzależniona w 100% od importu ogniw fotowoltaicznych z Chin) i zainicjowaliśmy szereg działań w Polsce (np. „mapa drogowa przemysłu PV” oraz, we współpracy z Ministerstwem Klimatu porozumienie sektorowe branży PV z rządem).

Aktywnie wpływaliśmy na inicjatywy UE w tym zakresie,  np. kampania „Solar Europe Now” i fotowoltaiczna inicjatywa IPCEI.

Zainwestowaliśmy w projekt przemysłowy, a potem w spółkę Giga PV S.A., która podjęła ryzyko produkcji, po raz pierwszy, w Polsce ogniw PV na skalę „gigawatową”. 

Wierzymy, że wnieśliśmy swój istotny wkład (nie tylko poprzez stawianie „scenariuszy ostrzegawczych”) w sukces polskiej fotowoltaiki i z satysfakcją, jako pierwsi w Polsce  informowaliśmy w znanych od dekady raportach nt. rynku PV, że Polska znalazła się najpierw na 5. miejscu pod względem nowych  mocy zainstalowanych w UE w 2019 roku i na 4. miejscu w 2020 roku.

Wyzwania

Z czasem, i z postępem technologicznym coraz bardziej stawialiśmy na źródła zeroemisyjne, choć początkowo rozważaliśmy również inne technologie. Ostatecznie jednak doszliśmy do wniosku, że Polska powinna „rzucić palenie”.

Postawiliśmy na źródła wiatrowe i słoneczne jeszcze wtedy, gdy wielu uważało, że wyłącznie spalanie odpadów organicznych, biomasy i biogazu są jedynymi OZE właściwymi dla Polski lub, że zeroemisyjne źródła to ewentualnie geotermia i energetyka wodna.

Jak w innych przypadkach wprowadzania nowych technologie, tak i teraz nie brakuje sceptyków odnośnie wybranej przez Europę drogi transformacji energetycznej, których na szczęście jest coraz mniej z uwagi na następujące fakty.

Jeszcze dekadę temu wielu energetyków twierdziło, że źródeł pogodowo-zależnych w systemie nie może być więcej niż 1-5%, tymczasem obecnie w Polsce jest to 10%, w Danii ponad 50%. Taka jest siła postępu i taki jest, oparty na podbudowie naukowej,  kierunek zmian.

Chcemy poświęcić kolejną dekadę naszych zmagań na to, aby OZE były kluczowym elementem rynku energii i ochrony klimatu

Uczestniczyliśmy lub uczestniczymy łącznie w 50 projektach międzynarodowych badawczych finansowanych przez UE. W  2010  roku IEO nominowany był do nagrody tzw. „Kryształowej Brukselki” (za skuteczny udział w programach badawczych UE).

Obecnie, szukając nowych perspektyw wdrożeniowych dla zeroemisyjnej energetyki realizujemy dwa  projekty badawcze z programu UE „Horyzont ‘2020” i dwa projekty finansowanie przez NCBiR, które torują drogę do pokonania nowych wyzwań związanych z magazynowaniem energii i integracją dużych udziałów OZE.

Wielkie nadzieje wdrożeniowe wiążemy obecnie z dwoma projektami NCBiR:

•            „Ciepłownia Przyszłości, czyli system ciepłowniczy z OZE”;

•            „Elektrociepłownia w lokalnym systemie energetycznym”,

które realizujemy w konsorcjum Rafako Innovation w polskich ciepłowniach w Końskich i w Radzyniu Podlaskim.

Jest to zwieńczenie kilkuletniej pracy IEO nad otwarciem się polskiego ciepłownictwa na wprowadzanie do miksu ciepłowniczego zeroemisyjnych OZE oraz magazynów ciepła. W pierwszym przypadku chodzi o system ciepłowniczy z 80% udziałem ciepła z OZE, w drugim – dzięki technologiom wodorowym  -100%.

Staramy się jednak jak zawsze szukać rozwiązań na przyszłość i działać tak, jak robiliśmy to przez ostatnie 20 lat. Pod tym względem historia nas za wiele nie nauczyła, ale też (mam nadzieję) nie zepsuła, nie nauczyła konformizmu.

Ambitnemu zwiększaniu udziałów zeroemisyjnych OZE w systemach energetycznych powyżej 50%, integracji  źródeł zielonego ciepła i energii elektrycznej w inteligentne mikrosieci, wprowadzaniu technologii zielonego wodoru oraz szukaniu rozwiązań dla prosumentów przemysłowych uciekających przed drogą energią i wysokim śladem węglowym, chcemy poświęcić kolejną dekadę naszych zmagań o to, aby OZE były kluczowym elementem rynku energii i ochrony klimatu.

Źródło: aleBank.pl